Jak prąd po gaciach przeszedł przez polskie media news FORBES’a, cytujący wypowiedź Reed’a Hastings’a z NETFLIX, który zapowiedział za 15 lat upadek tradycyjnej telewizji i porównał jej sytuację do faksu, który jest już praktycznie nieprzydatnym meblem biurowym. To prawda mrożąca krew w żyłach ludzi mediów, także w Polsce. Dziś jeszcze zamówienia klientów na emisje telewizyjne nie słabną ale – co wie już chyba każdy media planner – skuteczność tej reklamy spada na łeb, na szyję.
Olbrzymia dywersyfikacja stacji telewizyjnych i postępujące rozdrobnienie rynku, wzmagane przez rozwój kolejnych MUX’ów doprowadzają do stałego spadku jednostkowych udziałów w rynku stacji telewizyjnych. Jednocześnie wzrasta średni wiek oglądających. Co z tego, że TVP Info ma nawet 4% udziału w rynku, skoro w większości są to widzowie starsi – delikatnie pisząc – mało atrakcyjni dla reklamodawców kupujących jedynie grupę 16-49. Ta, pożądana przez klientów telewizyjnych biur reklamy grupa przenosi się do internetu. Ten proces nie tak dynamicznie, jak to się wydawało kilka lat temu, ale bardzo konsekwentnie rozwija się. Tak umiera telewizja. Coraz starsza widownia, coraz mniejsze udziały w rynku, coraz mniejsze budżety na programy. Zadekretowane przez Hastings’a 15 lat wydaje się realną perspektywą oddania palmy pierwszeństwa internetowi, przynajmniej w dziedzinie pozyskiwania kontentu do codziennego oglądania, czy odbioru informacji – news’ów. Zawsze pozostanie grupa, której odpowiada narzucona przez nadawcę playlista i którzy akceptują inwazję reklam w blokach przerywających emisję filmu, czy programu. Ale będzie to grupa bardzo mało interesująca biznesowo. Będą to swoiści pariasi w ocenie klientów domów mediowych.
Póki co zlecenia do biur płyną szeroką rzeką, choć często zastanawiam się, czy nie lepiej powiesić plakat z logo klienta na ruchliwym skrzyżowaniu, niż kupować kilka reklam w znanym kanale tematycznych, które realnie zobaczy parę tysięcy przypadkowych osób… Póki co klienci wybierają emisje telewizyjne, ale powoli dociera do nich, że plik wideo opublikowany w serwisach społecznościowych obejrzy znacznie więcej osób, znacznie bardziej wartościowych handlowo, niż w popularnej telewizji satelitarnej.