Rozmowy rekrutacyjne.
Scenka rodzajowa nr 1:
„- Nie wiem, jak o to zapytać… – Pomogę pani. Jestem po operacji kręgosłupa, stąd to orzeczenie, ale nie wpływa to na moją zdolność do pracy. – W takim razie nie mam więcej pytań.”
Scenka rodzajowa nr 2:
„- Chciałbym zapytać o pani orzeczenie o niepełnosprawności…? – Jestem po operacji kręgosłupa, ale nie wpływa to na moją zdolność do pracy. – Rozumiem. Nie może pani dźwigać. Lekarz wyda pozwolenie do pracy? – Tak, oczywiście.”
Strzał w stopę. Ludzie od wizerunku i promocji marki, a sami sobie szkodzą. Nie mówię, że nie mogą pytać, chociaż nie powinno ich to interesować, ale forma, w jakiej to robią – zmieszana i oceniająca niepewność reakcji. Jakbym nagle stawała się promieniotwórcza i niebezpieczna. Lepiej trzymać się z daleka.
Dlaczego zamieszczam tę informację w CV? Wyłącznie przez wzgląd na prawo pracy, które pozbawiłoby mnie prawa do odszkodowania w razie wypadku, gdybym zataiła istotne informacje na temat stanu mojego zdrowia.
To smutne, że NAWET ludzie od wizerunku wciąż operują stereotypami. Jak ktoś jest niepełnosprawny, to od razu musi nie mieć nogi, jeździć na wózku, czy być upośledzony umysłowo. Są różne formy i stopnie niepełnosprawności. Nie czas i miejsce na ich analizę. Czas odpowiedzieć na pytanie, jak mamy zajmować się wizerunkiem, jeśli wciąż myślimy schematami?