Rozumiem doskonale, że po mundialu ktoś może mieć dosyć ciągłego gadania o ośmiornicy Paulu. Rozumiem nawet, że ktoś może stwierdzić emocjonalnie (bo emocje sięgały zenitu): nienawidzę tego głowonoga! Ale nie jestem w stanie zrozumieć, jak ktoś może publicznie nawoływać do znęcania się nad zwierzętami, i to w gazecie, która ma się za światłą i która przed wyborami wysłała do sztabów kandydatów pytania dotyczące ich stosunku do różnych działań na rzecz polepszenia losu zwierząt.
A jednak. Oto w dzisiejszej „Gazecie Sport”, dodatku do „Gazety Wyborczej”, czytam o słynnej ośmiornicy: „Na miejscu Niemców rozpłaszczyłbym ją młotkiem, bo gdyby piłkarze nie znali jej wróżby, mogliby pokonać Hiszpanów” (autor komentarza: Kuba Wasiak). Co więcej, w nawoływanie do okrutnego mordu na niewinnym zwierzęciu zaangażowane jest także radio, konkretnie RMF, bo to ono przyznało, piórem swego komentatora, niebieską kartkę (dla Urugwaju) oraz żółtą – dla nieszczęsnego Paula z Oberhausen.
W tym samym czasie (ostatni weekend) konkurencyjna „Rzeczpospolita” w swym dodatku „Plus minus” publikuje wywiad z prof. Andrzejem Elżanowskim z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN (rozmawia Dariusz Rosiak). Dawno już nie czytałam tekstu, pod którym mogłabym się podpisać obiema rękami i jeszcze przystawić odciski kciuków, jeśli by było trzeba. „Zwierzę cierpi tak samo jak człowiek” to tytuł wywiadu, którego bohater stawia odważne, jak na naszą kulawą moralność dotyczącą zwierząt, tezy. Profesor Elżanowski mówi m.in. o tym, że ta część mózgu, która odpowiada u nas za doznania (tzw. układ limbiczny) jest ogromnie podobna do analogicznej części mózgu u zwierząt. „Jeśli cierpienie, ból, panika są złe dla nas, to są tak samo złe dla wieloryba, szczura, świni, goryla” – twierdzi naukowiec. Profesor zwraca uwagę, że obojętność na cierpienia zwierząt obserwujemy wszędzie – od chłopskiej zagrody po kościoły. „Obojętność autorytetu moralnego oznacza w praktyce, że wszystko wolno” – mówi. Jeszcze bardziej rewolucyjnie mogą brzmieć dla niektórych inne jego stwierdzenia. Np. takie jak to: „Sama wyższa inteligencja nie decyduje o wyższej wartości danej istoty”. I dalej: „Śmierć ukochanego psa może mieć dużo większe (negatywne) znaczenie niż śmierć człowieka, który żył z rozboju czy sutenerstwa i nic dobrego nie zrobił (…) Społeczna wartość życia niektórych ludzi jest zerowa, a np. złodziei, gwałcicieli, morderców czy oszustów jest silnie negatywna, a my – w imię ideologii wyjątkowości rodzaju ludzkiego – traktujemy ich dużo lepiej niż szympansy, psy czy wieloryby”. Profesor kwestionuje – w moim przekonaniu słusznie – także wartość tradycji, jakże często przywoływanej, by usprawiedliwić mordowanie zwierząt. „Fetyszyzacja tradycji to jest jeden z największych błędów logicznych w retoryce polityków i hierarchów kościelnych. Zresztą powoływanie się na tradycję przez współczesnych poławiaczy wielorybów albo Inuitów polujących na foki za pomocą motorowych sań i karabinów maszynowych jest po prostu śmieszne. Tu chodzi o wszędzie znaną radość bezkarnego zabijania i pieniądze”.
Uważam, że nie trzeba mieć aż tak rozwiniętej świadomości ekologicznej i empatii w stosunku do naszych braci mniejszych, jak prof. Elżanowski, by zdawać sobie sprawę z tego, że roztaczanie wizji tłuczenia młotkiem ośmiornicy za jej zabawę w przepowiednie zwyczajnie nie przystoi, i to nawet najbardziej zacietrzewionemu felietoniście. Dlatego „Gazecie Sport” przyznaję żółtą kartkę.