W „Życiu Warszawy”, a zarazem dodatku do „Rzeczpospolitej”, jak zwykle o tej porze roku znajdujemy „Pożegnania – wspomnienia o tych, którzy odeszli”, a więc sylwetki ludzi zmarłych w ciągu ostatnich 12 miesięcy, których – ze względu na ich zasługi – powinniśmy zachować w naszej pamięci. Listę otwiera para prezydencka, Lech i Maria Kaczyńscy, dalej mamy portrety wszystkich pozostałych ofiar katastrofy w Smoleńsku. Później – reprezentantów świata kultury (są tu m.in. reżyser Eric Rohmer, aktorka Stefania Grodzieńska, tenor Bogdan Paprocki), polityki (jest wśród nich Krzysztof Skubiszewski, kubański więzień sumienia Orlando Zapata Tamayo czy Nestor Carlos Kirchner, były prezydent Argentyny), sportu (bokser Kazimierz Paździor, piłkarz i trener Edmund Zientara, dżudoka Anton Geesink) i wielu innych. Obok nich jednak nieoczekiwanie żegnamy także tych, o których raczej wolelibyśmy zapomnieć. Otóż z notką o poecie Marianie Grześczaku sąsiaduje wspomnienie o Ali Hassanie Abd al Madżidzie al Tikriti, zwanym Chemicznym Alim, który wsławił się wydaniem rozkazu ataku gazowego na Kurdów w 1988 roku. Skazany na śmierć za zbrodnie przeciwko ludzkości, rozstał się z tym światem na szubienicy. Nie koniec na tym. Między portretami arcybiskupa Zygmunta Kamińskiego i Wolfganga Wagnera, dyrektora festiwalu w Bayreuth, znajdujemy zdjęcie, wraz ze stosownym opisem biograficznym, Abu Hamzy al Muhadżira, lidera irackiej Al Kaidy, egipskiego terrorysty, za którego głowę oferowano 5 milionów dolarów. To istotnie fakt godny odnotowania. Ta cenna głowa spadła, gdy rakietami zniszczono dom, w którym Abu Hamza się ukrywał. Nie omieszkano wymienić także Abu Daudy, palestyńskiego przywódcy organizacji terrorystycznej Czarny Wrzesień, zaangażowanego w zamach, w którym zginęło 11 izraelskich sportowców i działaczy w Monachium w 1972 roku. Jego sylwetkę umieszczono obok wspomnienia o poecie Andrieju Wozniesienskim.
Być może redaktorom, którzy postanowili uczcić pamięć zbrodniarzy przyświecała myśl, że czytelnik sam sobie powinien oddzielić ziarno od plew. W takim razie jednak tytuł dodatku „Pożegnania – wspomnienia o tych, którzy odeszli” (z czarną wstążką, oznaczającą żałobę, obok) należałoby zmienić na nienacechowaną emocjonalnie „Informację o zgonach”. Bo w obecnym kształcie bliscy wspominanych na równi z terrorystami osób mają prawo się obrazić.