Chyba po raz pierwszy przyznaję się do tego publicznie: im więcej mam na koncie (lat i doświadczeń, a nie pieniędzy…), tym trudniej jest mi wejść w buty pewnej siebie, wręcz aroganckiej kobiety z telewizji. A takie podobno sprzedają się najlepiej!
Tymczasem mnie, przed występem na żywo, niczym aktora przed premierą, dopada pełno-objawowy zespół dolegliwości, zwany potocznie tremą. A gdzie rutyna, ktoś powie, którą jak pilot-oblatywacz wypracowałam w ciągu niezliczonych godzin na wizji? No, właśnie, gdzie? Sama się nad tym zastanawiam. I pocieszam się: moją siłą jest to, że nie wpadam w rutynę… Ale co tu dużo kryć: zazdroszczę niektórym kolegom kilku cech, które niesłychanie ułatwiają pracę w telewizji. A są to:
1. parcie na szkło
Przejawia się tym, że występująca osoba zrobi wszystko, żeby było jej jak najwięcej – widać, słychać i czuć, jeśli tylko telewizja dawałaby i taką możliwość.
2. granie na siebie
Oto klasyczny przykład takiego zachowania: Program sylwestrowy. Każdy uczestnik, zaraz po szampanie, ma powiedzieć kilka słów życzeń. Układam więc sobie w głowie niebanalne, jak sądzę, zdanie. Próba. Trzeba precyzyjnie wymierzyć czas każdej wypowiedzi. Mówię swoje, podobnie jak bardzo znana osobistość telewizyjna przede mną. Gramy! Tylko raz, bo strzelają szampany, a butelek na powtórkę nie ma. Gdy przychodzi kolej na ową osobistość przede mną, ze zgrozą słyszę moje życzenia! Mam dwie sekundy, żeby wymyślić coś innego. Z miłym uśmiechem mówię cokolwiek i pluję sobie w brodę, że znów czegoś nie przewidziałam – mianowicie grania na siebie.
3. samozachwyt
Tłumaczyć nie trzeba.
Podejmuję więc postanowienia. Noworoczne oczywiście.
1. Pomimo powrotu do TVP, pozostać sobą.
2. Właśnie z powodu powrotu do TVP, pozostać sobą, włączając w to tremę.
3. Pomimo powrotu do TVP, zachować spokój.
4. Właśnie z powodu powrotu do TVP, zachować spokój, nawet w najbardziej niesprzyjających okolicznościach.
5. Pomimo powrotu do TVP, nie rezygnować z własnych klocków w tej układance, jaką jest życie.
6. Właśnie z powodu powrotu do TVP, nie rezygnować z własnych klocków w tej układance, jaką jest życie, i nie przejmować się tym, na co i tak nie mam żadnego wpływu.
Jestem gotowa się z tego rozliczyć. Za rok. Choć noworoczne postanowienia zwykle pozostają równie wirtualne, jak te zapiski…
.
abonent daj spokój z taką jazdą – też wywalam jak mnie jadą – pozdr,
No ale nic nie zmienia faktu że ją obrażacie. Nie da sie inaczej jakos wyrazic dezaprobaty? Bo az sie przykro czyta te komentarze… jasne ze moglaby sie z wami wdac w dyskusje i sie bronic ale przypuszczam ze na tym poziomie sie nie da… odezwalaby sie i co by polecialo w jej strone? Bluzgi? Latwiej usunac.
Pani Moniko, ciesze się z pani powrotu do TVP. Jednoczesnie współczuję, że przyjdzie pani pracować w tak źle zarządzanej firmie. Alem mam nadzieję, że odnajdzie pani tam swój mały świat. Powodzenia
Pani Moniko bardzo się cieszę że znów bedzie Pani gościła w moim domu. Szkoda że do południa .A tymi matołami co piszą wyżej prosze się nie przejmować !
Ja też się Bardzo cieszę Moniko, choć obawiam się, czy Ty długo tam wytrzymasz, i jeszcze jedna prośba. Zmień na Boga to zdjecie z bloga. Jesteś Ładną kobieta, a na zdjęciu jest kto, ? no napewno nie Monika Luft.
mnie to zdjęcie bardzo się podoba…
a ten Anonymus pewnie z Samoobrony…
Pani Moniko!
Przeczytałem obie Pani powieści i przyznam,że jestem zaniepokojony opóźnianiem ich ekranizacji. Polska kinematografia potzrebuje odrobinki oleju, do i tak słabo płonącego ognia. Wierzę, że wkrótce się uda! Trzymam kciuki!
„Sukces” pod rządami Pani Barbary Stanisławczyk (notabene byłej zastępczyni samej Pani Moniki) jest lekko nijaki. Jak dla mnie brak charyzmy, wytrwałości w projekcie „rzuconym” na ruszt w październiku, listopadzie – a który trudno zauważyć w grudniu, czy ostatnio – w styczniu.
Dziwi mnie jednak Pani powrót, do uznawanej przez Panią za znienawidzoną – Telewizji Polskiej.
Aż rwie się na usta pytanie: czy przemalowano korytarze?
Korytarze faktycznie przemalowano:) Ale nie prace remontowe skłoniły mnie do powtórnego zajrzenia w te progi… Skoro juz wywołał Pan ten temat, to postaram się odpowiedzieć w następnym tekście w blogu:) Tymczasem pozdrawiam!
Autotematyzm autorki bloga zdecydowanie zniechęca do dalszej lektury.
Witam serdecznie!
, ale „miałem nosa” co do kolorystyki ścian na korytarzach popularnego budynku przy ulicy Woronicza.



Na początek pozwalam sobie skarcić niejakiego (niejaką?) „teave”. Aktywność autorki blogo – felietonów pisze się jak najbardziej na plus.
Pani Moniko!
Nie wiem, czy istnieje coś takiego jak męska intuicja (płeć brzydka jest proszona o opuszczenie wyświetlanej strony
Uczciwie przyznam, że nie miałem jak dotąd okazji obejrzenia Pani (autorskiego – chyba?) programu w ramach porannej audycji telewizyjnej „Kawa czy herbata?”. Proszę wobec tego o informację o emisji w.w. programu. Ze swojej strony proponuję konfrontację dwóch dobrze zapowiadających się aktorek młodego pokolenia. Mam w tym miejscu na myśli nikogo innego, jak Karolinę Gruszkę i Annę Cieślak.
Uważam, że połączenie tych dwóch wielkich osobowości powinno wywołać dyskusję prawdziwie wartką. :0
Dlatego, że chociażby ta pierwsza bierze udział wyłącznie w ambitnych, niekomercyjnych projektach (dzięki czemu popularność znacznie większą zdobyła w kraju Puszkina niż we własnej ojczyźnie), drufa z pań natomiast jako dwudziestosześciolatka „lubuje się” w komercji, choć jej nie uznaje, gra w pięciu spektaklach za jednym zamachem i jakby tego było mało od kilku tygodni możemy śledzić losy jej kolejnego „wcielenia” (rola drugoplanowa) – serialowej Alicji w dwójkowym „Na dobre i na złe”…
Proszę więc o przemyślenie powyższej propozycji.
Dodam, że nie jestem PR.
Kolejna sprawa; chodzą słuchy, że Pani wyjazd do Hiszpanii był związany z dokumentacją do trzeciej powieści… Jeśli tak, to proszę mieć mnie na uwadze podczas wysyłania tzw. „szczotek”.
Wszystkim WSZYSTKIM czytelnikom blogu Pani Moniki Luft, jak i komentatorom życzę, by tej zimy nie spadł już śnieg. Ewentualnie, jeżeli już tak barzdo musi – to faktycznie tam, gdzie musi…
*
Pozdrawiam serdecznie!