Skrzyżowanie książki z grzybobraniem.


poniedziałek 25/07/2016

Dwóch ich jechało na rozpadającym się skuterze. Zawrócili chwiejnie na środku ruchliwej ulicy jakoś specjalnie na drogę nie patrząc. Obaj z komórką w dłoni. Dwóch ich też było w Ogrodzie Botanicznym, gdzie dotąd tylko matki z dziećmi i starsi ludzie, którzy już, chwała bogu, nic nie muszą. Dwóch młodych chłopaków maszerujących po poznańskim tajemniczym ogrodzie – ogrodzie za murem, o którym mało kto wie – to naprawdę coś. Tyle że raczej nie rozglądali się.

No i też na Cytadeli śmigali dwójkami między młodymi z śDM-u nie patrząc na nikogo. Dookoła nich zjawiskowe Hiszpanki, a ci nawet nie podnieśli głowy. Zaczadzeni jak młodzi Japończycy w salonach gier.

Nie wiem dlaczego marki robią sobie złudzenia, że łowcy Pokémonów cokolwiek dookoła siebie zauważają i zapamiętują. Być może nawet przyjdą, zwabieni lurami odnajdą Cię* – właścicielu marki – w mieście, po którego ulicach chodzili ostatnio kilka lat temu, z rodzicami, za rękę. Cieszyć się możesz tylko wtedy, kiedy dostarczasz czegoś do picia, jedzenia, ładowarkę, wifi i toaletę. Jesteś jak stacja przy ruchliwej drodze, gospoda na gościńcu między miastami – ty albo ktokolwiek inny. Renta położenia. Reszty nie widzą i bez pokemonowego powodu nie będą wracać. Niezbyt zauważają i raczej słabo zapamiętują, tak jak opętany zbieractwem grzybiarz nie pamięta krajobrazu lasu. Z tunelowym widzeniem skalibrowanym na dostrzeżenie zamaskowanego podgrzybka nie pamiętasz przecież drzewa, pod którym go znalazłaś. Wiesz, że obok są kolejne i nagle jesteś kilometr dalej i zgubiłeś rodzinę. Dostrzegasz trawę, bo jest sygnałem, że tam mogą być maślaki, tak jak nad rzeką szukasz Water Pokémona. Ale cieszy maślak, a nie trawa. I biegniesz do następnego i następnego, żeby wieczorem się zastanawiać jak je wszystkie obrać, zaprawić i po co ich tyle przyniosłaś. Nie wracasz to tego samego lasu, żeby pospacerować. Tych-Dwóch-z-Botanika już tam nie przyjdzie. Grzybobranie i Pokémon Go to rodzaj podchodów z nagrodą bardziej niż augumented reality.

Walkman chyba był pierwszym takim augumented reality device. Twórca Walkmana relacjonował:

I was in the woods in St. Moritz, in the mountains,” he recalled. „The snow was falling down. I pressed the button, and suddenly we were floating. It was an incredible feeling, to realize that I now had the means to multiply the aesthetic potential of any situation.”**

Walkman był przyprawą do rzeczywistości, a nie jej substytutem. Nie wchłaniał jej tylko dobarwiał.

Kiedyś za opętanych uważano czytających książki. Podobnie wciągały do swojego odrębnego od reszty świata bąbla, uniemożliwiając kontakt z czytającym. Z czasem czytanie nobilitowało się, bo jest doskonałą siłownią dla rozumu i wyobraźni. Pobyt w bąblu czytania czyni nas lepszymi ludźmi. Tak, jak Pokémon Go jest doskonałą siłownią dla nóg. Pozostanie, jak po grzybobraniu, niejasne wspomnienie miasta. Pamiętanego tak, jak pamiętamy las po grzybobraniu – nastrój, cienie, dźwięki, chłód, zielone światło, miękkość pod stopami, może zapach. Pamięć tego „miejsca na zewnątrz”. Może niektórzy nawet miastem się zachwycą, może zaczniemy go używać jako zdobyczy cywilizacji – do przebywania, spotkań, trzeciej przestrzeni.

Niech więc rodzice cieszą się, że się młody przewietrzy. Niech skorzysta miasto.

*http://www.campaignlive.co.uk/article/agency-huge-learnt-paying-pokemon-go-lures/1403086?bulletin=campaign_agencies_bulletin&utm_medium=EMAIL&utm_campaign=eNews%20Bulletin&utm_source=20160723&utm_content=

**http://www.nytimes.com/2005/12/17/international/americas/17pavel.html?pagewanted=all&_r=0


Moje najnowsze wpisy

 

Nie taka martwa, jakby się wydawało

poniedziałek 20/02/2017

Big Idea. Kreatywny pojazd do przenoszenia marki z jednego wyobrażenia do drugiego. Teleport do pamięci. Złoty strzał z brandingiem. Latający dywan, na którym marka przybywa…


Wiek niewinności.

niedziela 02/10/2016

Ekologiczny targ na jednym z placów Poznania. Sobotni ranek. Trafiam tu przypadkiem, bo żyję raczej nocą, ale ten targ cholernie wciąga. Na skraju zaparkowana przyczepa -…


Wzrok Lewandowskiego

poniedziałek 13/06/2016

    Robert Lewandowski jest jak Magdalena Frąckowiak. Ma bardzo charakterystyczny, silnie rezonujący i mało plastyczny wyraz oczu. Ona patrzy spojrzeniem "na zimnych powiekach", pogardzającym…


Za słoik dziękuję

czwartek 18/02/2016

Poszłam na spacer i wstąpiłam "na kawę", czyli chciałam wypić coś ciepłego, zatrzymać się w biegu, ucieszyć chwilą. Zamówiłam z karty tzw. zimową herbatę (herbata,…


Wielkie spoty przezroczyste

wtorek 15/12/2015

Jak już opadnie bitewny pył budowania, skończą bóle wzrostu i marka staje się rynkową instytucją, przychodzi ochota na szacunek. Przebiwszy się przez wiry i porohy…


Zrobić inaczej Twardocha

niedziela 26/07/2015

Zrobiłabym to inaczej. W szumie wokół Twardocha i Mercedesa nie wystarczy się cieszyć, że głośno i że nawet Pudelek napisał. Awareness Index jest ważny, ale…


Aktorzy - Celebryci 1: 0

niedziela 03/05/2015

Miałam już wrażenie, że lawina hemoroidów, zakwaszeń, zajadów, braku apetytu u dzieci lub nadmiaru apetytu u dorosłych, kaszlu, niskiego libido i zapaleń tu i tam…


Casanova w dyskoncie

wtorek 20/01/2015

Bardzo łatwo nas uwiodły. Wpadliśmy w sieci. Handlowe. Szybko zapomnieliśmy o markach producentów idąc na lep (pozornych) marek handlowych, ukrywających się wstydliwie w małym logotypie…


Communication is a noble profession*

piątek 21/11/2014

Management is a noble profession*. And so is communication. To trawestacja tekstu o sensie zarządzania. W swej oryginalnej, nie odnoszącej się do komunikacji wersji, ten…


Karuzela ze sztafażami.

środa 25/06/2014

Niech nie zwiodą nas przaśne opakowania, proste etykiety, ryba zawinięta w gazetę. Parę lat temu był to nowy wymiar luksusu, nowe symbole rzadkości i wyjątkowości.…