Luksus. Rusza nasza wyobraźnia. Samochody, drinki, wille. Nieprawda. Najpiękniejsza definicja luksusu, na jaką się natknęłam jest taka: luksus to coś, co chcemy/da się naprawiać. Definicja piękna, bo niezwykle elastyczna, choć nie wyczerpująca. Odzwierciedlająca stan rynku i świadomości konsumenta.
Jeżeli chce się nam coś naprawić, to znaczy, że jest to dla nas ważne. Jeżeli są to gumowe klapki, to na takim etapie luksusu jesteśmy. Jeżeli wyrzucamy/przestajemy nosić buty za 2 000 pln, bo nie chce nam się iść do szewca, to na takim etapie luksusu jesteśmy. Jeżeli ktoś parzy dwa razy tę samą torebkę herbaty, myje jednorazowy talerz, to to jest jego poziom luksusu. W Stanach ziemia i architektura nie są luksusem, bo zamiast przebudować porzuca się całe miasta. Nic nie jest warte naprawienia. Nic niewarte są ich domy i przedmioty skoro w Extreme Make Over: Home Edition nie zabierają ze sobą nic, nic nie naprawiają, nic nie przerabiają.
Na małej włoskiej wyspie widziałam park miejski złożony z jednego drzewa i dwóch ławek, bo tam każdy metr kwadratowy był luksusem, o który się dba. Z tego punktu widzenia mamy w Polsce za dużo ziemi.
To jest oczywiście definicja z perspektywy rzadkości, braku. Odzwierciedla poziom niezaspokojenia, pokazuje, w którym punkcie odczuwamy konsumencki dreszcz. Gdyby się jej jednak głębiej przyjrzeć, to jest w niej zaszyte wiele więcej: szacunek do przedmiotu jako ludzkiego osiągnięcia, rzadkość i tęsknota, poruszenie z obcowania z niecodziennym, odwrotność dekadencji, przywiązanie, zrozumienie wartości.
Powinniśmy otaczać się tylko przedmiotami, które chce nam się i które da się naprawić. Projektujmy przedmioty, które da się naprawić i chce się naprawić. Nie dla ekologii – gdzieś mam ekologię. Róbmy tak, bo wtedy mówimy coś o sobie, o tym, że człowiek i jego kultura jest warta tego, żeby o nią dbać i się nad nią pochylać. Ze nie przemijamy tak łatwo, że nie jesteśmy do wyrzucenia. Wiem – nie zarobimy.
Druga piękna definicja luksusu jest taka: produkt luksusowy to ten, od którego zachowujemy opakowanie. Kolekcje puszek po piwie, traktowane jak relikwie owijki od czekolad – nasz luksus wtedy. Więc jeżeli ktoś przekłada gorsze papierosy do pudełka po lepszych, to to jest właśnie luksus w rozumieniu tego konsumenta. Jego punkt odniesienia dla pragnień i aspiracji, zachwytów i pożądań. Które opakowania zachowujemy teraz?
monika klama! CZEKAM… na trzecią
-”Niesforne Dziecię Gutenberga”.