Okazuje się, że w zakupy przedświąteczne robią i pieniądze w sklepach wydają, także ci, dla których to co za kilka dni nastąpi to nie jakieś anonimowe „Season Holidays” i nie o kult cargo z monstrualnym latającym po niebie krasnoludem im w tym wszystkim chodzi.
Okazuje się, że dla bardzo wielu ludzi jest to rzeczywiście Boże Narodzenie i nie jest im wszystko jedno, czy w sklepie, w którym chcieliby kupić książkę, czy płytę dla bliskich, witają ich twarze nieboraków, którzy robiąc wszystko a nawet więcej, aby zwrócić na siebie uwagę gawiedzi, mówią, jak bardzo gardzą tradycją bożonarodzeniową i jak bardzo mają gdzieś uczucia ludzi, dla których jest to coś ważnego.
Mam nadzieję, że historia firmy na „E” wbije się marketingowcom, reklamiarzom, PR-wcom, wielkim calowym gwoździem do łba. Że, przynajmniej niektórzy, zapamiętają, iż kupują w sklepach i brzęczącą monetę wydają nie tylko ci, którzy są z naszej salonki i mają myśli przystrzyżone wszyscy tak samo modnie i wiedzą co się w tym sezonie mówi, aby sprawiać odpowiednie wrażenie.
Nie jest wszystko jedno i nie tylko kasa się liczy, co widać na przykładzie faceta, który przecież, nawołując do bojkotu, sam sobie „psuje interes”…