„W kontrolowanych zagadnieniach prawnej ochrony pracy nie stwierdzono nieprawidłowości” – czytam w informacjach po kontroli przeprowadzonej w TVN przez Okręgowy Inspektorat Pracy w Warszawie. Wcześniej prokuratura po postępowaniu sprawdzającym w kwestii molestowania seksualnego w TVN odmówiła wszczęcia karnego.
Wiem, wiem. OIP badał raczej pracodawcę i jego działania a prokuratura niczego nie przesądziła. Tylko, że chodziło potencjalnie o poważne przestępstwa.
Zatem, jeśli odrzucimy możliwość, o której myśleć niepodobna, czyli, że mimo, iż zaszło podejrzenie popełnienia przestępstw, organy państwa „odpuściły” sobie ich badanie, poprzestając na półśrodkach, umywając niejako ręce. Jeśli tę, godzącą w wiarę w „państwo nieustająco zdające egzamin”, myśl odrzucimy, to pozostaje logiczna konkluzja, że poważnych przestępstw, mobbingu oraz molestowania, nie było a Kamil Durczok jest zupełnie niewinny. I został bezpodstawnie wyrzu… tzn. zupełnie bez powodu porozumiał się ze stroną TVN co do wypowiedzenia stosunku pracy.
No chyba, że był inny powód. Ale dlaczego podano informację o wypowiedzeniu łącznie z raportem o zidentyfikowaniu „przypadków niepożądanych zachowań włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym”.
Mówiąc prościej: nie było naruszeń prawa, bo organy państwa przecież by je bezwzględnie ścigały, a człowiek jest nie tylko „wypowiedziany”, ale, niestety, wciąż w niesławie.
Na szczęście nie jestem prawnikiem i staram się kierować raczej logiką niż tzw. „literą”. Tak też spojrzę na ewentualną decyzję sądu w sprawie Tomasz Lis vs. Paweł Śpiewak. Ten ostatni, przypomnę, zarzucił temu pierwszemu antysemityzm. Ten pierwszy zapowiedział pozew sądowy.
Jeśli sąd nie przyzna racji Lisowi, to jaka będzie konsekwencja logiczna?