Od czasu gdy napisałem ponad tydzień temu o ciekawym przypadku kampanii i hasła #polskawruinie wydarzyło się sporo rzeczy ciekawych w tej historii,w której chyba najciekawszym wydarzeniem jest dzisiejsze spotkanie premier Ewy Kopacz z rzekomą inicjatorką tej kampanii Ewą Siemińską.
Muszę przyznać, że tak otwarte tworzenie alternatywnej wobec faktów rzeczywistości, zaskakuje nawet mnie, osobę nawykłą do życia w matriksie na co dzień. Dość dobitnie udowodniłem, badając historię hasła-hashtagu #polskawruinie, że inicjatorem kampanii był Andrzej Pieniążek a pierwszym użyciem tej zbitki był jego tweet z 5. czerwca 2015 roku. Dodatkowy research wyszukiwarkowy potwierdzał, że ani hasła, ani hashtagu, ani kampanii znakowanej tym kopyrajtem, nikt wcześniej nie używał, ani PiS, ani Andrzej Duda, ani PO, ani w ogóle nikt, po prostu nikt.
Wskazywanie na sporadyczne sformułowania używające segmentów tego hasła lub kojarzące się z nim, to jednak spore naciąganie. Zarówno słowo „Polska” jak i „ruina” są normalnymi częściami polszczyzny i przewijały się w różnych tekstach i wypowiedziach. Nie można jednak mówić o żadnej systematyczności, planie, kampanii, a ni tym bardziej tak właśnie brzmiącym haśle.
No więc po raz pierwszy tego hasła jako hashtagu, czyli w zamyśle słowa kluczowego, znaczącego określony rodzaj publikacji użył wspomniany Andrzej Pieniążek. Jego publikacje, bo była ich cała seria, miały charakter jak najbardziej zgodny z „polityką informacyjną” rządu i partii pani premier.
Dlaczego więc nie on został uhonorowany? Nie dostał koszulki i ciepłych słów od Ewy Kopacz? Tylko jakaś inna pani, która założyła swoją grupę później, gdy hasło #polskaruinie było już w obiegu?
A może, co żadnej ze stron sporu się chyba nie podoba, pan Andrzej Pieniążek rzeczywiście działał niezależnie, nigdzie nie należy i nikt za nim nie stoi?
A tacy, wiadomo, najbardziej podejrzani są