Dyskusja o Pałacu Kultury i Nauki, jego brzydocie, balaście stalinowskiej spuścizny, dyktacie architektonicznym jaki narzuca Warszawie, trwa, o ile pamiętam, od uroczego telewizyjnego anonsu Joanny Szczepkowskiej o zakończeniu się komunizmu w Polsce.
Pojawiły się różne frondy, komitety sprzeciwu i poparcia. Nie chce mi się relacjonować przebiegu sporu. Zainteresowani mogą bez trudu znaleźć historię problemu.
Niedawno znów powróciła ta kwestia i znów czytam i słyszę argumenty, o których już nie raz czytałem i słyszałem. Przy okazji przypomniał mi się pomysł na który wpadłem jeszcze w latach 90-tych ubiegłego wieku. Uznając wówczas, że sama rozbiórka bydlaka kosztowałaby ogromne pieniądze, pomyślałem, że po usunięciu koszmarnych iglic i ozdobników sama konstrukcja podstawowa pałacu byłaby chyba niezła podstawą do budowy lekkiej zwężającej się wieży, znacznie wyższej niż PKiN.
Myślałem wówczas o czymś od 500 metrów do kilometra nawet. W latach 90-tych byłby to najwyższy budynek świata. Teraz po wyczynach szejków sprawa ma się inaczej. Za parę lat w Dżuddzie stanie Wieża Królestwa na ponad kilometr wysoka. Trudno się z nimi ścigać, choćby dlatego, że u nas wiatry wieją mocniej a fundament w postaci pałacu im. Stalina nieskończonych ilości stali nie utrzyma.
Możemy wciąż jednak zamienić stalinowską brzydotę, wykorzystując masywność i wielkość jej konstrukcji, na coś ciekawszego, co zadziwi świat. Poniższy rysunek to tylko taka ogólna sugestia, można pójść np. w modne motywy organiczne…
Nie jestem ani architektem, ani grafikiem. Po prostu poskładałem kilka elementów, aby pokazać, że możemy coś innego i ciekawszego w tym miejscu stworzyć, zamiast bezsensownie przekonywać siebie, że to co jest brzydkie, jest piękne.