W dobie płatnego dostępu do treści bardzo duże znaczenie ma tytuł oraz dostępny bezpłatnie lead. Dobrze zdaje sobie z tego sprawę wielu wydawców, którzy chcą ciekawą częścią bezpłatną zachęcić do wykupienia pełnej wersji publikacji, istotniejsza wydaje się jednak odpowiedzialność za to, aby nie przesadzić i tytułem oraz leadem nie zmanipulować odbiorcy, który całości artykułu nie przeczyta.
Jeżeli spojrzymy na zagadnienie praktycznie, to tytuł oraz część dostępna bezpłatnie dotrze i tak do większej liczby odbiorców niż artykuł w całości. Podejrzewam, że może być to nawet kilkakrotnie więcej przeczytań. Stąd też wydawca musi założyć, że nie każdy odbiorca tytułu oraz leada przeczyta cały artykuł. Jeżeli zatem ,,chwytliwy” tytuł tak naprawdę będzie niósł inny przekaz niż cały artykuł, to będzie to zwyczajnie manipulacja.
Do podjęcia tej tematyki przekonała mnie pewna praktyczna sytuacja sprzed kilku dni. Jeden z lokalnych radnych popadł w konflikt z prawem, prowadząc samochód, pomimo utraty ważności prawa jazdy z powodu przekroczenia limitu punktów karnych. W ostatnim czasie jeden znajomy zaangażowany politycznie stwierdził, że wyczytał w Gazecie Wyborczej, iż tą sprawę prokuratura umorzyła i zapewne zadziałały jakieś naciski polityczne. Sprawa na tyle mnie zainteresowała, że postanowiłem poszukać publikacji. I faktycznie z tytułu wynikało, że prokuratura sprawę umorzyła – ,,Radny PiS jeździł bez uprawnień. Prokuratura umorzyła sprawę”.
Z dalszej części publikacji wynikało już jednak, że sprawa nie jest jednak umorzona, a prokuratura zawnioskowała do sądu o warunkowe umorzenie sprawy. Warunkowe umorzenie jest dość powszechne w orzeczeniach i jest praktycznie mniejszym wymiarem kary. Orzec o tym będzie musiał jednak dopiero sąd. Wymogiem warunkowego umorzenia sprawy jest wcześniejsze przyznanie się oskarżonego do winy. Gdyby doszło jednak do umorzenia sprawy jak sugerował tytuł z Gazety Wyborczej, to radny mógłby publicznie twierdzić, że żadnej winny nie miał.
Ciężko jest mi nawet oszacować do ilu osób plotka o tym, że prokuratura sprawę umorzyła, ,,ukręcając łeb sprawie karnej” mogła dotrzeć. Jaki był zasięg tej pół prawdy.
Wygląda to trochę tak, jak wymuszenie opłaty za możliwość poznania prawdy. Kto poskąpi musi się zadowolić niepełną prawdą. Tylko czy takie powinny być standardy?