Pewnie nie raz natknęliście się na stwierdzenia, że o czymś media nie napiszą, podane w takiej formie, podsycającej iż mamy do czynienia ze spiskiem, bowiem ktoś ma interes, aby społeczeństwo się o czymś nie dowiedziało. Jest w tym małe ziarenko prawdy, bo owszem jak media o czymś nie piszą, to nie mają w tym interesu, ale wynika to z zupełnie innych przesłanek.
Dzisiaj zdominował polskie media koronawirus, co jest oczywiście w pełni zrozumiałe. W ostatnich dniach odwołano szereg wydarzeń i imprez, przez co realnie koronawirus wpływa na nasze życie. W tym samym czasie w Europie trwają największe manewry wojskowe od 25 lat, armia Stanów Zjednoczonych przetransportowała przez ocean 20 tys. żołnierzy, ważnym teatrem manewrów Defender Europe 20 jest też Polska – w ostatnią środę z amerykańskimi żołnierzami w Drawsku Pomorskim spotkał się prezydent Andrzej Duda.
W mediach za dużo o tych manewrach się nie mówi, choć nie jest też tak, że jest to jakaś tajemnica. Nie przeszkodziło to jednak na powstanie teorii, że celowo o Defender Europe 20 się prawie nie mówi – o tym media ,,boją się” napisać.
Winni jesteśmy jako czytelnicy!
Media dążą do jak największej liczby odsłon, więc skupiają się na tym co ludzi najbardziej zainteresuje. Obecnie jest to koronawirus, co jak już wspomniałem jest naturalne, są to jednak też ogołocone półki w marketach i rozważania o wykupionym papierze toaletowym. Nie wiadomo jak ciekawie pokazać by manewry Defender Europe, to uzyskają one i tak ułamek odbiorców tego co wspomniane wykupienie papieru toaletowego.
Natomiast opracowanie materiałów jest znacznie bardziej wymagające. Żeby zrobić chwytliwą publikację wystarczy zdobyć zdjęcie pustej półki w markecie, co jest w erze Facebook-a dość łatwe, do tego wymyślić chwytliwy tytuł. Jeżeli chodzi o Defender Europe to żeby zrozumieć te manewry musimy zapoznać się z publikacjami w języku angielskim, co wymaga dodatkowe wysiłku.
Defender Europe to tylko przykład, bowiem to się dzieje na co dzień, że media odchodzą od ważnych tematów, skupiając się na rzeczach mało ważnych (wypadek drogowy dzisiaj wygląda widowiskowo, a za dwa dni nikt nie będzie o nim pamiętał), które dają chwilowy skok odsłon.
Musi każdy sobie zdawać sprawę z tego, że klikając w słabej jakości tekst, a tym bardziej go udostępniając, sprawiamy, iż pojawia się mniej wartościowych i ważnych publikacji.
Sam musiałem swego czasu podjąć dość trudną decyzję, przez kilka sezonów z ponad 95% frekwencją opracowywaliśmy relacje filmowe, w tym skróty, z meczów lokalnego klubu. Wraz ze wzrostem popularności klubu zaczęły się pojawiać clicbaity, które znacząco podważyły rentowność relacji filmowych. Zapadła decyzja o rezygnacji z tej usługi.