Czy wysyłanie premium SMS-ów na patriotów, w plebiscycie organizowanym przez niemiecki koncern medialny, jest działaniem w polskim interesie narodowym czy wręcz przeciwnie? Do zadania tego pytania skłaniają mnie organizowane w całej Polsce przez niemiecki koncern Polska Press plebiscyty na proboszcza roku. Nie bez przyczyny jest jednak też czas, bowiem po świętach będziemy obchodzić kolejną rocznicę wybuchu Powstania Wielkopolskiego.
Samo powstanie było właściwie zwieńczeniem kilkudziesięciu lat pracy organicznej; dbania o to, aby pomimo usilnych działań kolonizacyjnych rządu niemieckiego, w Wielkopolsce panami ziemi byli Polacy. Hipolit Cegielski mówił - Kto ziemię, przemysł i handel oddaje w ręce cudzoziemców, ten sprzedaje narodowość swoją, ten zdradza swój naród.
Tamte zmagania zyskały określenie jako najdłuższa wojna nowoczesnej Europy. Dzisiaj jednak w Europie mamy również coraz bardziej odczuwalny konflikt. Dostrzec można zmagania globalistów z lokalistami, toczy się również spór o przyszły kształt Europy – o zachowanie kulturowej tradycji chrześcijańskiej z neomarksistowską wizją. Czasy są zupełnie inne, a co za tym idzie inne są też metody. Ważną bronią stały się media, wszelkiej maści środki elektronicznego przekazu – dużą rolę odgrywają również techniki manipulacji. O ile jeszcze półtora wieku podział na polskie i niemieckie media był klarowny, za sprawą w języka w jakim wydawane były poszczególne tytuły. Dzisiaj w erze ,,globalnej wioski” języki odgrywają już rolę wtórną, najbardziej liczy się jaką narodowość ma kapitał stojący za danym tytułem. Jak raczej każdy z nas jest świadomy, szczególnie media regionalne zostały zdominowane przez niemiecki kapitał.
Wróćmy zatem do sedna pytania – czy w interesie narodowym jest wspieranie polskich patriotów w plebiscytach organizowanych przez niemiecki kapitał? Racją na nie będzie na pewno świadomość, iż każdy sms to finansowe wspieranie wydawcy. Większość plebiscytów tego typu organizuje grupa Polska Press, zależna od bawarskiej grupy kapitałowej Verlagsgruppe Passau. Argumenty jakie słyszałem od osób popierających udział w tego typu plebiscytach to natomiast wskazanie, iż w ten sposób można pokazać przedstawiciela danej idei, jako mający poparcie społeczne. Pozwolę sobie z takim myśleniem jednak polemizować. Interesując się plebiscytem na proboszcza roku przejrzałem regulamin a tam czytam:
7. Organizator zastrzega, iż Plebiscyt nie jest badaniem opinii publicznej, a podane wyniki odzwierciedlają wyłącznie ilość i treść wysłanych przez Głosujących odpowiedzi, w tym w formacie SMS. Z uwagi na fakt, iż jeden Głosujący może wysłać więcej niż jedną odpowiedź, wyniki głosowania nie muszą odzwierciedlać obiektywnego zapatrywania społecznego na kwestie, których dotyczy Plebiscyt.
Skoro tak sprawę stawia organizator – to jaki jest cel tego plebiscytu jak nie badanie opinii publicznej? Ten zapis regulaminu odbieram jak przyznanie wprost, że chodzi o naciąganie na kasę. Podejrzewam, że przynajmniej 90% głosujących nie ma o tym zapisie pojęcia, działając ,,na skróty” ulega metodzie manipulacji określanej jako wykorzystywanie ,,ograniczonego horyzontu”.
Osobną kwestią jest to, iż również z pewnych powodów etycznych nie widzę plebiscytów na parafię roku czy proboszcza roku. Mi bowiem wszelkiej maści plebiscyty sms-owe kojarzą się z programami typu reality show jak Big Brother czy wyborami miss – co można powiedzieć o tego typu audycjach – nie reprezentują one za wysokiego poziomu intelektualnego. Stąd też robienie podobnej maści plebiscytu na księdza roku odbieram jako niesmaczne próbowanie robienia z kapłanów celebrytów.
Na koniec wyjaśnię tytuł niniejszej publikacji, który jest parafrazą słów Włodzimierza Leniny – Kapitaliści sprzedają nam sznur, na którym ich powiesimy. Czy nie jest tak, że katolicy wspomagając sms-ami niemiecki kapitał, który nie jest zbytnio przychylny wartościom konserwatywnym, przypadkiem nie wspierają sobie wroga?