Silna Polska w Europie to nasz wspólny cel i nasza wspólna odpowiedzialność. Tymi słowami premier Szydło zakończyła swoje ostatnie orędzie. Szkoda, że nie było ich na początku. Wtedy byłaby szansa i możliwość wyjaśnienia Polakom jak szefowa rządu rozumie to pojęcie, jak definiuje siłę naszego kraju i z czego się ma, ta owa siła brać.
Nie wystarczy być “dużym krajem w sercu zjednoczonej Europy”, jak to często wielu polityków ma w zwyczaju powtarzać. Wielkość państwa nie określa jego siły i nigdy jej nie definiuje. Nie definiuje jej też historia. Siła państwa bierze się z innych aspektów. Ten jest silny, kto o swojej sile nie musi zapewniać, nie musi wszystkim dookoła oznajmiać “jestem silny”. Bo jeśli to prawda, żadne oświadczenia w tym stylu nie są potrzebne. Silna jednostka nikomu swojej siły udowadniać nie musi, tak jak swojej siły nie musi udowadniać silne państwo. Podręczniki stosunków międzynarodowych i opasłe tomy historii świata, mają na to przykładów aż nadto. A warto je czytać,choć by z tego powodu, że łatwo jest wtedy dostrzec zależność, z której wynika, że o sile państwa w różnych okresach decydują różne elementy. Niekiedy była to wiedza i nauka, dzięki którym jakiś kraj wyprzedzał pozostałych i nad nimi górował, innym razem górę brała sztuka i kultura słowa, jeszcze innym potęga militarna, czy finansowa. We współczesnej historii siła państwa to suma tych wszystkich aspektów, plus jeszcze umiejętność zawierania sojuszy i umiejętność narzucania innym swoich racji poprzez przekonywanie do nich i umiejętne rozgrywanie politycznymi emocjami. Ale zawsze, by kogoś do siebie przekonać, trzeba mu dać argumenty, dlaczego warto trzymać z nami, a nie z innymi. Dlaczego warto trzymać z nami, nawet jeśli racja wcale do końca nie jest po naszej stronie.
Trzymanie się silniejszego sprawia, że i sami rośniemy w siłę. Nie bez powodów w biznesie tak ważni są mentorzy, czyli ci którzy już odnieśli sukces i teraz mogą z niezagrożonej pozycji pokazać innym jak go osiągnąć. Nie bez powodów w rzemiośle taką silną pozycję ma mistrz, który prowadzi ucznia za rękę i pokazuje mu krok po kroku, jak się mistrzem można stać. W sferze osobowościowej tak istotną rolę odgrywają dlatego kapłani, coachingowie czy psycholodzy. Nawet w przyrodzie najsilniejsze jednostki muszą uzbroić się w cierpliwość, by tej siły nabrać, a później nauczyć się polować i przewodniczyć stadu. Samo porykiwanie to za mało (oprócz poprawienia sobie samopoczucia). Nie dość, że nie doda siły, to jeszcze ściągnie uwagę tego, który wcześniej nie zwróciłby na małego i słabego uwagi.
Zdarzają się oczywiście niepokorni, którzy idą własną drogą nie oglądając się na nikogo innego. Ale ci mają przed sobą dwie drogi, albo zostaną wykluczeni i skazani na banicję, bo nie zdołają się uzbroić w narzędzia i umiejętności niezbędne do tego, by funkcjonować i przetrwać lub stworzą nowy model, którym podążą wszyscy inni.
Premier Szydło zapewniała w swoim orędziu, że Polska jest nowoczesnym państwem. I znów niestety nie dała przykładów na potwierdzenie swojej tezy. Można taką diagnozę postawić w oparciu o porównanie się do innych ale tylko wtedy jeśli określimy, co o wspomnianej nowoczesności świadczy i jak ją postrzegamy. Bo dla jednych będzie to nowatorstwo w biznesie, szerokie zastosowanie nowych technologii w komunikowaniu, a jeszcze dla innych swoboda poglądów z dala od praktyk religijnych. Skoro jedno pojęcie ma tak dużo zastosowań, to bez określenia, na jakiej nowoczesności nam zależy, nigdy jej nie osiągniemy. Zawsze będzie ją można redefiniować i budować od początku. Co de facto od tej nowoczesności nas tylko oddala. W jednym się jednak z Panią Premier zgadzam. Z tym, że nasza pozycja w Europie w dużej mierze zależy od nas. Najpierw określmy dziedzinę, w której chcemy być potęgą. Osiągnijmy to, a potem wszyscy się przekonamy, że Europa się z nami liczy i o nas zabiega. Nie będziemy musieli sami siebie przekonywać jakim to silnym państwem jesteśmy. Dopóki to nie my możemy określać i narzucać warunki innym, dopóki o żadnej sile mowy być nie może.
Zobacz mój profil na Twitterze
lub