Każdy z tych artykułów czytany oddzielnie nie robi aż takiego wrażenia, jak wtedy, gdy czyta się je jeden za drugim. Wprost publikuje coroczny ranking najbogatszych Polaków, a Forsal pisze o tym, że Polacy zarabiają niemal najmniej w całej Unii Europejskiej.
Nawet pobieżna analiza i porównanie tego, ile zarabia przeciętny Polak, z tym, ile warte są majątki najbogatszych Polaków, coraz wyraźniej pokazuje, że przepaść jest ogromna i z roku na rok się powiększa, a w środku mniej i mniej. Zadziwiające jest tylko to, że jakakolwiek próba odgórnego narzucenie stawek minimalnych okrzyknięta jest hasłami, które mówią o tym, że wraca socjalizm, że to wykończy małe firmy, że przedsiębiorców na to nie stać. I sporo w tym prawdy, ale tylko tej jednej. Bo ta druga nie chce się w żaden sposób przebić. By ją zrozumieć, trzeba spojrzeć na jeszcze jedną tabelę, tę z której wynika, że polscy przedsiębiorcy ciągle nie chcą się dzielić zyskiem z pracownikami. Tu zajmujemy dokładnie takie same miejsce jak w rankingu zarobków, czyli drugie od końca. I to właśnie jest jedna z głównych przyczyn obecnej sytuacji. Tu regulacje nic nie dadzą, dopóki przedsiębiorca sam z siebie nie zacznie szanować pracownika. A dopóki górą będzie mentalność tych, którzy uważają, że to oni mają prawo pomiatać swoim pracownikiem, bo na jego miejsce jest kilkudziesięciu innych, to nie zmieni się ani zaufanie do pracodawców, ani lojalność, ani tym bardziej wydajność, o której tak chętnie mówią przedstawiciele pracodawców. Bo polski pracownik wie, że nawet jeśli będzie pracował wydajniej, lepiej, szybciej, to zyski nie trafią do niego, a zostaną w kieszeni tego, kto go zatrudnia. I nawet jeśli są tacy, którzy podchodzą do pracowników inaczej, czyli dbają o nich, inwestują w nich, wynagradzają tak, jak na to zasłużyli, a nie tak, jak dyktuje rynek, to są to wyjątki i niedościgniony wzór do naśladowania. Nie raz już słyszałem od tych, którzy pracują w wielkich korporacjach, że modlą się, by pracować pod zagranicznym i międzynarodowym kierownictwie, bo nikt tak Polaka nie zgnębi, jak drugi Polak. Tych, którzy są zadowolenia ze swojej pracy, swojego szefa, warunków pracy i wynagrodzenia można w Polsce bez trudu policzyć. To niestety nie jest duża grupa.
Sytuacja zmieni się na lepsze dopiero wtedy, gdy zmieni się mentalność pracodawców. Obawiam się jednak, że to prędko nie nastąpi. Szybciej nastąpić może co innego. Sytuacja, w której za granicę do pracy wyjedzie jeszcze więcej Polaków. Dopiero, gdy pracodawca, który nie będzie miał kogo zatrudnić i będzie musiał sam stanąć przy maszynie, i zobaczy, ile to naprawdę kosztuje go zdrowia i pracy, może doceni tych, którzy zostali. Będzie dbał o tych, którzy do niego przyjdą do pracy. Dopóki pracodawcy w Polsce nie zrozumieją, że biznes buduje się latami i na lata, dopóki nie zrozumieją, że tylko zespół trwały, lojalny i taki, który przychodzi do pracy z pasją daje realną siłę przedsiębiorstwu, dopóty polski biznes nie tylko w sferze płac, będzie ciągle na szarym końcu Europy.
facebook.com/kacprzak.m
twitter.com/MarekKacprzak