Polska lewica ma problem. I nie chodzi mi o polityczną lewicę, ale tę pracującą zwyczajną lewicę miast i wsi. Stracili już chyba resztki nadziei, że ktoś będzie reprezentować ich interesy. Ani jeden tzw. lewicowy kandydat nie potrafi przekazać spójnej wizji siebie, ani tym bardziej spójnego programu na przyszłość. Ostatecznie, co wiadomo od kilku, może kilkunastu dni, te nadziej pogrzebał SLD i grzebie je z każdą kolejną wypowiedzią swojej kandydatki, która programowo bardziej chce reprezentować porzucony przez PO młody, przedsiębiorczy i liberalny elektorat. Choć i tak mało kto wsłuchuje się w to co mówi, bo ważniejsze jest coś zupełnie innego.
W polityce podszczypywania nie mamy sobie chyba równych na całym świecie. Największym zadowolonym z wystawienia Magdaleny Ogórek na kandydatkę do fotela prezydenckiego powinien być Radosław Sikorski. Nagle przestał być bohaterem powszechnej lustracji wszystkiego, co można było mu zlustrować. Teraz w modzie jest lustrowanie nowej twarzy SLD.
Z pieczołowitością godną najbardziej drobiazgowych agentów, cały kraj rzucił się do prześwietlania kandydatki. Od tego z kim sypia, jak zmieniła się jej uroda i czy aby na pewno był to proces naturalny, gdzie zarabia, u kogo i na jaką umowę była zatrudniona, a nawet, czy aby wszystkie zdania w rozprawie doktorskiej były logiczne i poprawnie stylistyczne.
Nie brakuje jednoznacznych stwierdzeń, że doktorat jest doktoratem udawanym, a praca nie spełnia znamion pracy naukowej. Jeśli tak jest w istocie, to rozumiem, że trwa już pisane zawiadomienie do prokuratury i Ministerstwa Szkolnictwa Wyższego. Bo w tej sytuacji trzeba dokładnie przejrzeć wszystkie tytuły naukowe nadane przez promotorów i recenzentów dr Ogórek. Bo nie sądzę, żeby tę doktorantkę potraktowano bardziej ulgowo niż innych. Albo lepiej nie. Jeśli dokładnie przeanalizujemy wszystkie polskie prace doktorskie, a nie daj boże jeszcze dołożymy do tego prace magisterskie, to nagle się okaże, że wcale nie jesteśmy tak wykształconym narodem, jak chcemy o sobie myśleć. Obawiam się, a nawet jestem pewien, że trzy czwarte prac należałoby ocenić jako niedostateczne. Ktoś gotowy na taką głęboką rewizję?