Bez cytatów i fragmentów wierszy – bo większość Pani Krysia znała na pamięć, jakoś niebanalnie, bo niebanalna była to osoba – tak chyba wypada zacząć ten krótki zlepek słów. Bo dziś przecież tylko słowa i myśli nam pozostały. O tym, że Pani Krystyna Strusińska odeszła, dowiedziałem się od przyjaciela ze szkolnej ławki. Z Kamilem przesiedzieliśmy pięć lat oko w oko z Panią Dyrektor – zajmowaliśmy zawsze pierwszą ławkę – bo pod latarnią przecież najciemniej. Ja raczej spokojny, on łobuz, ale inteligentny. Obaj dostąpiliśmy zaszczytu, że Pani Krystyna Strusińska jako dyrektor Szkoły Podstawowej im. I Dywizji T. Kościuszki w Giżycku, uczyła nas języka polskiego. W tamtym czasie opiekowała się tylko naszą klasą. Nigdy nie zapomnę tych prawdziwych lekcji, prawdziwego języka polskiego. Gdzie uczono nas mówić i myśleć po Polsku, gdzie każdy poznawał czym jest patriotyzm. Czytaliśmy Baczyńskiego, Norwida, Mickiewicza – uczyliśmy się płakać i śmiać, uczyliśmy się rozumieć poezję. I co najważniejsze – my się nie tylko tego wszystkiego uczyliśmy, ale się tego nauczyliśmy. Choć w ciągu ostatnich dwóch lat, w Giżycku bywam rzadko, to wyjątkowo często przypadkowo spotykałem Panią Dyrektor na ulicy. Zawsze elegancka, w kapeluszu, na „szpilkach”, pewnym krokiem szła „robić swoje”. Witaliśmy się zawsze szczerym uściskiem. Pytała co u mnie, ja dociekałem co u Niej. Zawsze obiecywaliśmy sobie spotkanie, wspólną kawę. Tyle przecież było tematów. Ale ciągle brakowało czasu. I Pani Krysi – bo, a to praca, a to korepetycje, a to znowu „dyrektorowanie” w gimnazjum katolickim. Albo mnie – praca, odległości, życie. Ostatni raz spotkałem Panią Krysię w Dniu Wszystkich Świętych, na cmentarzu, tuż przy grobie Jej męża. Powiedziałem – musimy się wreszcie spotkać. Pani Krysia odpowiedziała – wpadnij Maciek do mnie jak tylko będziesz miał wolne. Trzy tygodnie później spotkanie okazało się już nieaktualne, a obiecana kawa pewnie ostygła. Być może wypiła ją z mężem Januszem, bo odeszła w dniu Jego imienin…
Wspomnienie o Krystynie Strusińskiej

Krysa była moją wspaniałą koleżanką z czasu studiów. Byłyśmy sobie bliskie; znałam także Jej męża. Swego czasu odwiedziłam Ich w Giżycku. To niezapomniane wspomnienie. Czy doczekali się dzieci, nie wiem. Jest mi bardzo smutno, że nie ma już mojej dawnej przyjaciółki – Imienniczka Krysi.