Premier Jarosław Kaczyński jadąc do Juraty na kilkudniowy wypoczynek, zajechał do Elbląga, do swoich przyjaciół jeszcze z Porozumienia Centrum i z PiS. Na szefa rządu czekał suto zastawiony stół w niewielkim biurze posła Leonarda Krasulskiego. Prezes PiS przyjechał partyjną skodą Super-B, a nie rządowym BMW na sygnale. W swoim otoczeniu miał tylko sześciu funkcjonariuszy BOR. Choć to wizyta prywatna, porozmawiał ze mną. Mimo, że wielokrotnie miałem okazję przepytywać najpierw prezesa PiS, potem szefa rządu, na okoliczność sytuacji w kraju, tym razem miałem przed sobą obraz zupełnie zaskakujący. Premier skruszony, zgaszony, ale uśmiechnięty. Długo opowiadał o wyborach. Bił się w pierś, że debata z Tuskiem nie poszła tak jak miała pójść. Pamiętam konferencję Kaczyńskiego, tuż po owej debacie. Wówczas stwierdził, że to on wygrał, a Tusk był źle przygotowany. Dziś przyznał, że szef PO świetnie wypadł. Wiadać jak bardzo niezbędna przed wyborami była propaganda. Nie szukał winnych wśród Adama Bielana i innych. Żartował, że gdyby mógł cofnąć czas rozchorowałby się przed debatą, a nie po niej. Może powinien go zarazić chorobą filipińską prezydent Kwaśniewski? Na twarzy premiera widać było jak bardzo jest poruszony swoją klęską, choć tego w telewizji nie widać. W kuluarach mówiło się, że tego wieczora rozważał rezygnację z kierowania PiSem, choć wydaje się to mało prawdopodobne. Miałem jednak takie wrażenie, że ta wizyta służyć miała takim właśnie rozważaniom. Nie wiadomo jak się one skończyły, bo trwają pewnie nadal w Juracie. Ale chyba nawet premier wie, że PiS bez niego się rozpadnie. Część posłów pójdzie do Tuska, część stworzy nowy klub parlamentarny. Fanów PiSu pocieszy zapewne to, co Jarosław Kaczyński dodał na koniec: „Za cztery lata wygramy wybory parlamentarne, za trzy lata wybory wygra mój brat, za dwa lata wygramy wybory do Europarlamentu, a za trzy lata wybory samorządowe. To takie moje małe polityczne marzenia”. Marzyć można przecież zawsze…
Szczery uśmiech premiera?

czytając te wypociny w trzech odsłonach to typowy okaz dziennikarskiego szczurka.