Każdy zna powiedzenie „Reklama dźwignią handlu”. To prawda jednak są produkty, których reklama nie jest wcale taka prosta. Jako pierwszy przykład chciałabym podać kampanię z branży budowlanej, która wydaje się być mało ciekawa pod kątem marketingowym.
Zagrajmy w Jengę…
Okazuje się, że „dla chcącego nic trudnego”. Na świetny pomysł wpadła amerykańska firma Caterpillar, która jest jednym z największych producentów maszyn budowlanych. Kampania miała pokazać operatywność maszyn produkowanych przez firmę. W tym celu wykorzystano koncepcję bardzo dobrze znanej gry Jenga. Chodzi w niej o to, aby przekładając elementy konstrukcji budowli nie doprowadzić do jej zawalenia. O ile w oryginale uczestnicy gry przestawiają klocki rękoma, o tyle CAT stawiając wyzwanie swoim maszynom użył 27 dużych drewnianych bloków, z których każdy ważył 300 kilogramów! W „grze” bierze udział 5 ciężkich maszyn budowlanych. Od początku zabawy widać, że maszyny mimo swoich rozmiarów są bardzo precyzyjne i „delikatne”, co jest dowodem i potwierdzeniem zalet prezentowanego sprzętu. Myślę, że nawet wśród kobiet, dla których temat maszyn budowlanych jest raczej daleki, taka promocja nie przejdzie bez echa. Uważam, że pomysł na kampanię był świetny, ale oczywiście nie byłby tak popularny, gdyby nie YouTube i portale społecznościowe, które umożliwiają szybkie i wirusowe rozprzestrzenianie się informacji.
Link do filmiku: http://www.youtube.com/watch?v=DWc8dUl7Xfo
Czy zapach do toalet można ciekawie zareklamować
Kolejną kampanią, którą wybrałam jako przykład jest kampania spray’u do toalet, Poo Pourri. Standardowo w kampaniach tego typu pokazuje się błyszczące toalety i wizualne efekty przedstawiające piękny zapach rozprzestrzeniający się po pomieszczeniu. Czy można w inny sposób zareklamować taki produkt? Okazuje się, ze tak. Na nietuzinkowy pomysł wpadła marka Poo Pourri. Po sukcesie pierwszego spotu pt. Girls Don’t Poop emitowanego jesienią 2013 roku, wypuścili drugi spot pt. Second Hand Stink – PooPourri.com. Tym razem chodzi o eliminację zapachów, które pozostawia mężczyzna po wizycie w toalecie. Koncepcja przygotowanego spotu jest zupełnie inna niż te, do których przyzwyczaili się konsumenci. Zamiast poprawnej scenerii i poprawnej rodziny, mamy do czynienia z luźnym podejściem do tematu, swoistą parodią lub żartem, choć jednak jest to prawdziwy produkt, który można zamówić online. Przygotowany filmik w zabawny sposób pokazuje, że kobiety drażnią zapachy zostawiane przez mężczyzn w toalecie i że dzięki spray’owi Poo Pourii relacja między dwojgiem ludzi nie zostanie zachwiana. Ważne jest jeszcze bardzo obrazowe przedstawienie zapachów i tego jak możemy się czuć nie używając reklamowanego produktu. Jednocześnie reklama nie przekracza granic dobrego smaku. Filmik pokazuje, że każdy z nas może mieć potrzebę posiadania i skorzystania z tego produktu. Opublikowany został 22 kwietnia 2014 roku i po zaledwie dwóch tygodniach obejrzało go ponad 2 mln osób. W kampanii podoba mi się to, że firma nie bała się wyjść poza utarte schematy i zdecydowała się zaryzykować. Jak widać była to dobra decyzja i filmik okazał się świetnym viralem.
Link do filmiku http://www.youtube.com/watch?v=7aJTxUf4i84
Emarketingowa zagrywka Beyoncé
Na koniec wybrałam może nie najświeższą kampanię, ale na pewno wartą, aby o niej wspomnieć. Chciałam zwrócić uwagę na sposób, w jaki Beyonce zdecydowała się wydać swój album tj. wykorzystała potencjał Internetu, a dokładnie iTunes i portali społecznościowych, bo przecież tymi drogami szybko rozeszły się wieści o płycie. W bezprecendensowy sposób tj., bez wyznaczenia daty premiery, album ukazał się niespodziewanie 13 grudnia 2013 roku i był dostępny na całym świecie jedynie w serwisie iTunes. Natomiast fizycznie album był dostępny w sklepach dopiero 20 grudnia 2013 roku. Od pierwszego dnia tj. od 13 grudnia bił rekordy popularności w serwisie iTunes i było o nim głośno z uwagi na niestandardowy sposób premiery. Artystka twierdzi, że nie ma w tym pomyśle żadnych zabiegów marketingowych. Jednak przyglądając się dokładniej całej sytuacji można dostrzec, że wszystkie działania (w tym marketing szeptany) były wcześniej zaplanowane. Co więcej, przed samymi Świętami Bożego Narodzenia, Beyonce pojawiła się „niespodziewanie” w jednym z supermarketów, gdzie cierpliwie pozowała do zdjęć m.in. półce z jej płytą, a nawet zapłaciła za część rachunków klientów sklepu. Oczywiście artystka zadbała o to, by relacje z wydarzenia rozprzestrzeniały się w Internecie, YouTube i czy portalach społecznościowych. Zarówno firmy jak i osobistości, muszą poszukiwać niestandardowych form na promocję i rozgłos. Po 20 tygodniach album Beyonce utrzymuje się wysoko na 8 miejscu listy Billboard.
Odwaga, wykorzystanie niestandardowych form promocji przez Internet często popłaca i spotyka się z pozytywna reakcją fanów i użytkowników Internetu.
Inne ciekawe teksty można znaleźć klikając w >>> ARTYKUŁY