Jeszcze kilka lat temu mało kto zdawał sobie sprawę z ich istnienia. Ciasteczka cookies, bo o nich mowa, wyszły z cienia nie więcej niż pół roku temu. A to za sprawą przepisów unijnych, które narzuciły administratorom stron internetowych umieszczania informacji na temat obecności tam tychże „słodkości”.
Społeczność internetowa zbuntowała się nagle. Jak to? Mnie będą inwigilować? Na to się nie godzę. Ciekawe, jakim zaskoczeniem będzie dla Was informacja, że ciasteczka cookies mają prawie 20 lat. Jak wiele infomacji zgromadzono o nas przed wprowadzeniem w życie ustawy unijnej? Obawiam się, że ktoś/coś może wiedzieć o nas więcej niż my sami.
Czy grozi nam niebezpieczeństwo?
Pewnie, że tak. Pierwszym krokiem będzie zapewne sprzedaż informacji przez właścicieli plików cookies. A im więcej informacji ma o nas „nie wiadomo kto” tym większe ryzyko wykorzystania ich przeciwko nam. Jeśli nie teraz, to może kiedyś. Ja realną obawę mam. Na własnym przykładzie doświadczyłam, że można wyciągnąć pochopne wnioski o osobie „złapanej w sieć”. Otóż od momentu napisania artykułu o chorobach psychicznych artystów prześladują mnie reklamy klinik psychiatrycznych w mojej okolicy. Zapewne widnieję już w statystykach. Dzisiaj te dane są względnie bezpieczne, ale w czyich rękach znajdą się one w przyszłości? Tego nie wiem. Mam tylko nadzieję nigdy nie zostać zaproszona do testowania nowych metod leczenia schizofrenii.
Historia pokazuje, że dane zbierane w słusznych celach np. statystycznych już dawniej wykorzystywano w bardzo przewrotny sposób. Spisy ludności dokonane na początku XX wieku posłużyły nazistom jako łatwe narzędzie do sprawnego przeprowadzenia holocaustu. A internet daje jeszcze większe możliwości niż papierowy spis…
Czy era cookies może się skończyć?
Oczywiście, każda era dobiega kiedyś końca. Wbrew prawom natury wymarły nawet mamuty. Niejednokrotnie uważamy, że dane jakie udostępniamy są ceną za „darmowe” użytkowanie sieci, ale to nie prawda. Z pewnością zjawisko to nie musi być wszechobecne. Są sposoby na ukrycie naszych poczynań w sieci. Nowe wersje popularnych przeglądarek, np. Internet Explorer czy Firefox Mozilla posiadają domyślnie wyłączone opcje plików cookies. Ponadto w przeglądarce Firefox jest możliwość pobrania aplikacji Adblock Plus – skutecznego narzędzia do blokowania plików cookies, z którego skorzystało już ponad 200 mln użytkowników. Warto również wiedzieć, że nowoczesne urządzenia mobilne, tj. smartfony czy tablety standardowo nie mają wbudowanej opcji cookies – zatem również wydają się bezpieczne.
A co, jeśli nie ciasteczka?
Im bardziej my – użytkownicy – będziemy się bronić przed ciasteczkami, tym większe prawdopodobieństwo rozkwitu nowych form „sieciowej inwigilacji”. Z pewnością wypłyną nowe sposoby na śledzenie nas w sieci. Może jeszcze bardziej skuteczne niż cookies. Według raportu firmy Evidon, tylko w pierwszym kwartale 2013 roku odnotowano ponad 280 unikalnych rozwiązań, za pomocą których reklamodawcy mogą śledzić odbiorców. W świetle takich nowinek, aby w pełni zabezpieczyć się przed byciem widocznym w sieci pozostaje nam chyba jedynie wypięcie się z internetu na stałe. Możliwe? Pewnie tak, ale w dzisiejszej dobie znacznie utrudniłoby to „normalne” funkcjonowanie. Tak źle, i tak niedobrze.