Wrażliwość, czyli siła przekazu


czwartek 21/12/2017

Dożyliśmy czasów, w których zdobycze techniki dają możliwość, aby niemal każdy publicznie się wypowiadał. Mówiąc  „publicznie”, mam na myśli możliwość opublikowania myśli, opinii, opowieści, relacji, zdjęcia, filmu. Opublikować, czyli podać do ogólnej wiadomości. Skierować swój przekaz ne tylko do tych kilku czy kilkunastu osób, które zwykle ma się w swoim otoczeniu, ale wysłać go w przestrzeń, w której każdy może na niego natrafić. Dawniej trzeba było w tym celu mieć dostęp do pewnych narzędzi, nazywanych potocznie mass mediami, a bardziej szczegółowo środkami społecznego przekazu. Nie każdy mógł wydrukować swoje dzieło w gazecie czy czasopiśmie, wypowiedzieć się w telewizji albo w radiu. Było to z przyczyn czysto praktycznych limitowane. Ten, kto zdobył możliwość docierania ze swoim przekazem do dużej liczby odbiorców, był w pewnym sensie uprzywilejowany.

Rozwój internetu radykalnie tę sytuację zmienił. Dzisiaj wystarczy mieć dostęp do globalnej sieci, aby móc docierać z własnymi treściami wszędzie i do wszystkich. Problemem jest właściwie tylko zdobycie ich uwagi.

I tu jednym z istotnych czynników okazuje się wrażliwość. Dużo ostatnio na ten temat słyszałem i czytałem, m. in. w kontekście różnych wrażliwości religijnych i konieczności ich uszanowania. Jednak kwestia wrażliwości wykracza daleko poza tego rodzaju zawężenia. Upewniłem się co do tego, trzymając w dłoniach niedużą książkę, która właśnie się ukazała. Zatytułowana jest „Bałutki. Kroniki z ziemi obiecanej”, a autorką jest Ewa Różycka.

Skojarzenie z dzielnicą Łodzi jest tu jak najbardziej na miejscu. Można powiedzieć, że to ona jest bohaterem książki. Ale to nie takie proste, jakby się mogło wydawać. Bo chociaż umiejscowienie większości zawartych w „Bałutkach” opowieści jest bardzo konkretne, to jednak z zapartym tchem i jako swoje odczytać je może ktoś, kto mieszka w którejś z dzielnic i miejscowości na Górnym Śląsku, na Podkarpaciu, w Warszawie i okolicach, koło Szczecina, Gdańska, Białegostoku, Koszalina. Wystarczy, że będzie otwarty na tę szczególną wrażliwość, która jest źródłem i istotą książki Ewy Różyckiej.

To jest ten rodzaj wrażliwości, który pozwala dostrzec, że wielkość świata zbudowana została z drobnych rzeczy i doświadczeń pojedynczych ludzi, żyjących gdzieś na marginesie, na peryferiach, jakby powiedział papież Franciszek.

Część z zawartych w książce opowieści (to naprawdę dobre, wcale nie za duże słowo, choć niemal wszystkie mieszczą się na jednej stronie) poznałem już wcześniej, śledząc fejsbukowy profil autorki. W zalewie nijakości jej wpisy przykuły moją (i nie tylko moją) uwagę. Właśnie z uwagi na wrażliwość przejawiającą się nie tylko w dostrzeganiu małych wielkich wydarzeń, ale także, a może przede wszystkim, w sposobie mówienia o nich.

Właśnie takiej wrażliwości życzę wszystkim z okazji zbliżających się świąt Narodzenia Pańskiego. Ona pozwala dostrzec wielkość i ogólnoświatowe znaczenie pojawienia się pewnego Niemowlęcia gdzieś na obrzeżach imperium.

Tekst powstał jako felieton dla radia eM


Moje najnowsze wpisy

 

Zawłaszczenie przekazu, czyli o dyktaturze

czwartek 21/06/2018

Zostałem niedawno przyłapany. Ktoś ze znajomych, który podzielił się ze mną pewną ważną informacją, nakrył mnie na weryfikowaniu podanych przez niego rewelacji w rozmowie z…


Kontekst, czyli o wprowadzaniu w błąd

czwartek 14/06/2018

„Chyba wiem, co widziałem. Oczu nie da się okłamać” - powiedział niedawno jeden z moich znajomych, gdy delikatnie usiłowałem postawić pod znakiem zapytania jego pełną…


Gapie, czyli bez odpowiedzialności

czwartek 07/06/2018

Szwedzcy policjanci opisali w portalu społecznościowym, co się zdarzyło w Dzień Dziecka w centralnym regionie ich kraju. Dostali zgłoszenie o tonącym w jeziorze nastolatku. Po…


Nie do zastąpienia, czyli rzeczywistość

czwartek 31/05/2018

Wyjmując w środowy poranek pranie z pralki zacząłem się zastanawiać, dlaczego wszędobylski internet nie zrobił dotychczas nic, aby mnie w tej czynności zastąpić. Są przecież…


Samolubne przekonanie, czyli oskarżony

czwartek 24/05/2018

Wiele lat temu wpadłem w spór ze znajomym, który opowiadał każdemu napotkanemu o swoim oskarżonym sąsiedzie. Oskarżenie było bardzo poważne i mój znajomy, który znał…


Anteny, czyli Chrystus i internet

czwartek 17/05/2018

Kilka lat temu byłem w Świebodzinie. Najpierw nawiedziłem kościół - sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Potem, bez zaglądania do pobliskiego hipermarketu, ruszyłem w stronę figury Chrystusa. Wdrapałem…


Cywilizacja terroru, czyli o agendzie

czwartek 10/05/2018

Donato Carrisi, włoski prawnik, dziennikarz, scenarzysta, autor powieści „Zaklinacz” i reżyser filmu „Dziewczyna we mgle”, powiedział niedawno w wywiadzie, że żyjemy w cywilizacji terroru, w…


3 maja, czyli o patriotyzmie

czwartek 03/05/2018

Trzeci maja to w Polsce dzień specyficzny. Kościelna uroczystość spotyka się w kalendarzu ze świętem narodowym. Zarówno jedna, jak i druga okazja skłania do tego,…


Niepełnosprawni, czyli o szczęściu

czwartek 26/04/2018

12 czerwca 2016 r. na placu św. Piotra w Watykanie miała miejsce wyjątkowa liturgia z udziałem papieża Franciszka. Jak opisywało Radio Watykańskie, całość celebracji tłumaczona…


Można lub nie można, czyli o spotkaniu

czwartek 19/04/2018

Wziąłem niedawno udział w spotkaniu zorganizowanym wokół pytania: „Czy Boga można spotkać w mass mediach?”. Obawiam się, że przynajmniej część uczestników tego spotkania oczekiwała, że…