Ambicja i motyka


czwartek 26/06/2014

Czasami już na pierwszy rzut oka widać, że człowiek nosi w sobie jakąś ogromną zgryzotę i trzeba nie tyle się nad nim z troską pochylić, ile wesprzeć go, bo w przeciwnym razie przygnieciony ciężarem gotów upaść. Tak właśnie było z pracownikiem sporej, ekspansywnej firmy, który dołączył do naszego grona, gdy dyskusja znajdowała się już w fazie poszerzających perspektywę uogólnień. Nawet nie przeprosił za spóźnienie, usiadł ciężko i jednym haustem wypił dużą szklankę domowej roboty lemoniady.

„Oni sobie podejmują decyzje, składają obietnice, a potem ja muszę świecić oczami, gdy wszystko się sypie i nie ma szans na dotrzymanie terminów” – wyrzucił z siebie, odstawiając zamaszyście naczynie. Stół się zatrząsł, a pani domu, wykazując niesamowity refleks, złapała dużą butelkę, która straciła równowagę. Nie czekając na pytania nowy uczestnik naszego spotkania zreferował sytuację, która tak bardzo go zestresowała. Poszło o to, że szefowie jego firmy postanowili poszerzyć działalność na nową branżę, w której spodziewali się dość znacznych zysków. Podjęli szereg zobowiązań wobec kontrahentów i między innymi jemu zlecili wprowadzenie pomysłu w życie. „Ale ani oni ani ja się na tym nie znamy!” – doprecyzował istotę problemu spóźniony gość i rozejrzał się za dzbankiem z lemoniadą. Pani domu napełniła mu szklankę, szczerze zatroskana o całość eleganckiego kompletu, z którego korzystaliśmy.

Siedzący na drugim końcu prostokątnego stołu licealista zachichotał i z miną telewizyjnego eksperta ocenił: „Normalne w tym kraju”. „Co normalne? Co normalne?” – agresywnie zapytał jego ojciec. Przyszły maturzysta zachował ironiczny uśmiech na twarzy. „Priorytet ambicji przed profesjonalizmem” – wyjaśnił, oszczędzając słowa i odchylił się razem z krzesłem do tyłu. „Zachowuj się” – dorzuciła swoje trzy grosze do dyskusji jego matka i przepraszająco popatrzyła na gospodarzy. W oczach pani domu pojawiło się współczujące zrozumienie, a pan domu wzruszył ramionami.

Pracownik sporej firmy nadal był skupiony na własnych problemach. „Już mamy trzy miesiące opóźnienia” – wyznał głucho. „A będzie jeszcze więcej. I pewnie to ja będę wszystkiemu winien”.

„Mnie to wygląda na klasyczne porywanie się z motyką na słońce” – zdiagnozował przysłuchujący się dotychczas bez słowa właściciel spółki zaliczanej do małych i średnich przedsiębiorstw. „Na moje oko nie ma to nic wspólnego z ryzykiem biznesowym” – dodał. „A z czym?” – zaciekawił się licealista. „Jak trochę pożyjesz, to sam się dowiesz” – wyręczył właściciela spółki ojciec licealisty, a mnie przypomniało się, że kiedyś pracował on w tej samej ekspansywnej firmie, co spóźniony uczestnik naszego spotkania. stukam.pl

Tekst wygłoszony na antenie radia eM


Moje najnowsze wpisy

 

Zawłaszczenie przekazu, czyli o dyktaturze

czwartek 21/06/2018

Zostałem niedawno przyłapany. Ktoś ze znajomych, który podzielił się ze mną pewną ważną informacją, nakrył mnie na weryfikowaniu podanych przez niego rewelacji w rozmowie z…


Kontekst, czyli o wprowadzaniu w błąd

czwartek 14/06/2018

„Chyba wiem, co widziałem. Oczu nie da się okłamać” - powiedział niedawno jeden z moich znajomych, gdy delikatnie usiłowałem postawić pod znakiem zapytania jego pełną…


Gapie, czyli bez odpowiedzialności

czwartek 07/06/2018

Szwedzcy policjanci opisali w portalu społecznościowym, co się zdarzyło w Dzień Dziecka w centralnym regionie ich kraju. Dostali zgłoszenie o tonącym w jeziorze nastolatku. Po…


Nie do zastąpienia, czyli rzeczywistość

czwartek 31/05/2018

Wyjmując w środowy poranek pranie z pralki zacząłem się zastanawiać, dlaczego wszędobylski internet nie zrobił dotychczas nic, aby mnie w tej czynności zastąpić. Są przecież…


Samolubne przekonanie, czyli oskarżony

czwartek 24/05/2018

Wiele lat temu wpadłem w spór ze znajomym, który opowiadał każdemu napotkanemu o swoim oskarżonym sąsiedzie. Oskarżenie było bardzo poważne i mój znajomy, który znał…


Anteny, czyli Chrystus i internet

czwartek 17/05/2018

Kilka lat temu byłem w Świebodzinie. Najpierw nawiedziłem kościół - sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Potem, bez zaglądania do pobliskiego hipermarketu, ruszyłem w stronę figury Chrystusa. Wdrapałem…


Cywilizacja terroru, czyli o agendzie

czwartek 10/05/2018

Donato Carrisi, włoski prawnik, dziennikarz, scenarzysta, autor powieści „Zaklinacz” i reżyser filmu „Dziewczyna we mgle”, powiedział niedawno w wywiadzie, że żyjemy w cywilizacji terroru, w…


3 maja, czyli o patriotyzmie

czwartek 03/05/2018

Trzeci maja to w Polsce dzień specyficzny. Kościelna uroczystość spotyka się w kalendarzu ze świętem narodowym. Zarówno jedna, jak i druga okazja skłania do tego,…


Niepełnosprawni, czyli o szczęściu

czwartek 26/04/2018

12 czerwca 2016 r. na placu św. Piotra w Watykanie miała miejsce wyjątkowa liturgia z udziałem papieża Franciszka. Jak opisywało Radio Watykańskie, całość celebracji tłumaczona…


Można lub nie można, czyli o spotkaniu

czwartek 19/04/2018

Wziąłem niedawno udział w spotkaniu zorganizowanym wokół pytania: „Czy Boga można spotkać w mass mediach?”. Obawiam się, że przynajmniej część uczestników tego spotkania oczekiwała, że…