W sumie nigdy nie miałem specjalnego popędu do czytania książek. Nie rozumiałem, jak czuje się podniecony czytelnik, gdy kupuje książkę, gdy ją wącha, gdy muska opuszkami palców jej zawartość. Nie wiedziałem, jak się można wariować na punkcie pożółkłych tworów umysłu ludzkiego, gdy rozłożone wilgotne książki puszczają w eter opary namiętności.
Szanowni Państwo, przeżywałem swego czasu impas twórczy. Impas i zmęczenie materiału, ale na to się natknie każdy, kto zechce zostać emocjonalnym ekshibicjonistą. Znużenie, które dopada umysł blokuje i knebluje spokojne i jednocześnie ekspresywne przelewanie myśli na papier. Dziś – zapamiętam tę datę – przypadek sprawił, że słowa przeze mnie pisanie znów mają powiew świeżości, sprawiają mi przyjemność, czuje się „podłączony do prądu” i zamknięcie się w zakolu książek, laptopa i kawy pochłonie mnie na cały dzień.
Dzisiaj modnym jest czytanie – i tu pragnę napisać, że największą czytelnią są środki komunikacji miejskiej, bo to w nich tracimy najwięcej czasu. Tendencja czy to w mediach czy to wśród przedstawicieli oświaty skłania do refleksji: skoro wszyscy czytają, dlaczego statystyki biją na alarm? Dlaczego przedstawiciele państwowych bibliotek wołają na alarm?
Idąc za powiewem zachodu i wszechogarniającej wolności supermarkety udostępniają jeden z najmniejszych stojaków w całym sklepie na książki teoretycznie nazwane „drugiego sortu”. I tu spieszę z wyjaśnieniem tym, którzy nie mają ochoty zagłębiać się w zagadnienie: takie twory, które się ukazały, które krwawicę emocjonalną kosztowały autora a i tak nikt ich nie raczył zasmakować, bo nie ukazały się na pierwszej stronie gazety.
Wierzę w przypadek. Wierzę, że książki są ucieleśnieniem rzeczywistości. Wierzę w tragizm osobowości, która cierpi i szuka substytutu idealnej miłości właśnie w słowach, bo na czyny już jest za późno. Wierzę, że to książki Nas wybierają i nareszcie padło na mnie.
Kilka razy zatrzymywałem się przy takich stoiskach, szukałem czegoś co mnie zaintryguje, jak miłość, dotyk, widok, jakiś dreszcz czy nawet zwiastujący rozdrapywanie ran przypadek. Kilka takich pozycji kupiłem, przeczytałem je, nie zrobiły na mnie większego wrażenia – i to nie dlatego, że uważam się za nie wiem kogo. Po prostu frapuje mnie inny rodzaj sztuki przekazywany w książce, ale dla szacunku dla twórcy zaspokajałem swoją intelektualną chuć dzięki owej książce.
Kilka miesięcy temu trafiłem na jedną z takich wystaw. To był wiosenny dzień. Ubrany w dres nie pamiętam okoliczności stałem przed książką, której opis i tytuł osunął gdzieś w inną przestrzeń i nie było tych wszystkich klientów robiących zakupy w sobotę. To był moment ogromnej ochoty jej posiadania a niemożliwy do zrealizowania. To było zapatrzenie się w ideał kobiety, adorowanie jej chęć poznania, zrozumienia, ale tak dalece idący od zawartości mojego portfela. Wróciłem jak zbity pies. Wieczorem podczas spotkania z kilkoma znajomymi nie mogłem się skupić. Wciąż myślałem o niej i zastanawiałem się czy odwzajemnia mój stosunek: tak nagły i hipnotyzujący, podpuszczający jej literackie ramiona czy popychający w uzależnienie od świata fikcji.
Można pomyśleć: Co on wypisuje? Przecież taka książka nie kosztuje nie wiadomo ile? Otóż mili Państwo, może i ta książka nie była droga, ale była zbyt droga swoim potencjałem, jak dla mnie na tamtą chwilę. Czułem się zbyt słaby by zostać z nią sam na sam i uzależniać się od niej a ją od siebie, okazywać nagość i podziwiać jej nagość. Nagość, z którą dziś doszedłem do końca, gdy obróciłem jej ostatnią stronę.
Twórczy impas

viagra cheapest [url=https://lexedtop.com/]buy brand viagra[/url] cheapest brand viagra brand name viagra viagra order
arrange a common in men, they both child totally recently. tadalafil lilly cialis online without formula stain generic cialis online dispensary potential.