Przeczytałem w Gazecie Wyborczej komentarz Dawida Warszawskiego do publikacji szwedzkiej gazety Aftonbladet, która wywołała niezwykle ostrą reakcję rządu izraelskiego. Warszawski powtarza w skrócie argumentację izraelskich publicystów prorządowych. Wynika z niej, że, po pierwsze, świat powinien traktować izraelską armię jak muzułmanie Mahometa, a po drugie, żądania śledztwa przeciw niej, i to „międzynarodowego”, stanowi objaw głęboko zakorzenionych, rasistowskich uprzedzeń.
Warszawski żali się, że wiele wydawnictw na świecie bało się lub boi wydrukować słynne duńskie karykatury Mahometa, a tymczasem szwedzka gazeta nie bała się bezpodstawnie obrazić Cahal. Porównanie Cahalu z bogiem przechodzi gładko, w porównaniu z tym, co następuje dalej: izraelska armia została oskarżona o zbrodnie w sposób, który wyraźnie nawiązuje do antysemickich mitów o mordach rytualnych. Wniosek: ci, którzy obrażają św. Cahal, to średniowieczne, rasistowskie prymitywy, nawołujące do pogromu na Żydach. W Izraelu piszą, że to wypisz wymaluj współcześni Szwedzi.
Oskarżenie o oskarżanie o mord rytualny ma wielką siłę dyskwalifikującą przeciwnika, dużo większą niż powiedzmy zwykłe oskarżenie o antysemityzm. To jest strzał z grubej rury, hukowy i obezwładniający. Ma on na celu wywołanie słusznej pogardy, a przy okazji sugeruje, że szwedzka gazeta pisała coś o jakimś poza-biznesowym tle pobierania nerek do przemytu (co jednak nie jest prawdą).
Problem w tym, że armia izraelska jest uważana za świętą tylko w Izraelu. Chyba już wszystkie międzynarodowe organizacje mówiły o jej zbrodniach. Np. Amnesty International w finalnym raporcie o pacyfikacji Strefy Gazy z początku tego roku pisze, że izraelska armia używała palestyńskich kobiet i dzieci jako żywych tarcz, do ochrony czołgów. To źle brzmi. Izraelczycy reagują niemal rytualnie: oskarżeniem o antysemityzm, i – obrażeni oraz zdegustowani – ogłaszają, że nie będą wszczynać głupich śledztw. Groch o ścianę, Cahal jest boski.
Izraelska sakralizacja Cahalu wymaga czasem, by jakieś media pouczyć, zawstydzić i napiętnować, czasem kogoś sprzątnąć. To się robi bardzo ciężkie. Inflacja oskarżeń o antysemityzm zmniejsza ich wartość, powoduje chaos, banalizuje rzeczywisty rasizm. Szantaż dyplomatyczny rządu izraelskiego wobec Szwecji potępiły już organizacje dziennikarskie. W gruncie rzeczy mało kto dzieli wiarę pana Warszawskiego (w świętość Cahalu). Może to jest przyczyną.
.
a czemu „bóg z małej litery
Proszę mi tu średniowiecza nie obrażać bo to akurat była światła epoka. Wysyp wyroków na czarownicach, działań hiszpańskiej inkwizycji i skazań za mordy rytualne miał miejsce w renesansie! Tylko za komuny się nas uczyło, że ten renesans to było w porównaniu z wiekami średnimi takie zajefajne – bo świeckie. I to tyle marginalnej uwagi na marginesie
Europejczycy własnej religii, czyli korzeni swojej cywilizacji, już nie szanują. Popluwają na religię, a ludzi wierzących traktują z pogardą. Wiara jest dla moherów – przy okazji wychodzi brak szacunku do starszych, bo kim jest ten moher, jeśli nie czyjąć babcią? Jako tchórze i konformiści, wolą nie drażnić Mahometan, bo za karę jakiś muzułmanin mógły zrobić kuku wysadzają się w powietrze w jakimś gęsto uczęszczanym miejscu, a tego Europejczycy nie chcą, bo nie lubią umierać nie tylko za Gdańsk, ale i za tzw. wartości, pryncypia i inne głupoty. Wszystko należy obśmiać, flagę narodową wsadzić w psią kupę, babcię raz na 4 lata ubezwłasnowolnić, żeby nie zagłosowała na kogo nie trzeba. Chrześcijan jest w Europie najwięcej? No to trzeba im pokazać, gdzie ich miejsce. W demokracji najważniejsze są mniejszości. Zwłaszcza seksualne.
To samo co p. Warszawski robi – tylko znacznie bardziej agresywnie, po chamsku niekiedy – inny apologeta izraelskiego terroru – p. Barbur. Cóż, right or wrong – my country. To zrozumiałe. Zrozumiałe jest też, że chyba już nikt zdrowy na umyśle nie przejmuje się oskarżeniami o antysemityzm, skoro padają one we wszystkich możliwych kontekstach.
W cywilizowanym kraju pan apologeta poleciałby na pysk za sianie nienawiści rasowej i zwyczajne chamstwo.
W tym kraju natomiast jakiś buc może rzucić się z pięściami na ludzi spokojnie stojących z transparentem i media milczą jak zaklęte ,bo buc miał jarmułkę.
No nie wiem. Zarzutu o „kontrrewolucję” pod kątem merytorycznym też nie traktowano poważnie, ale sam zarzut zwiastował kłopoty. Z antysemityzmem też już jest trochę podobnie. Tzn. przypięcie łatki może zaszkodzić. Że już nie wspomnę „negowania”, bo tutaj w wielu krajach grozi wieloletnia odsiadka. Może i prawo do negowania nie jest podstawowym prawem człowieka
, ale w takim razie czemu można np. negować Nakbę? Przecież tutaj sprawa jest o tyle ważniejsza, że dotyczy aktualnej sprawy. Czyżby zwierzęta dzieliły się na równie i równiejsze?