Polmos Bielsko-Biała odciął się od „renomowanej” firmy reklamowej z Torunia o niezwykle kreatywnej nazwie Project Sp. z o. o., która obsługiwała fanpejdża Extra Żytniej. Niebawem powierzą prowadzenie strony komuś innemu spodziewając się, że z każdym kolejnym postem liczba negatywnych komentarzy spadnie. Wskrzesili przecież markę drogą sercu każdego Polaka, więc o co chodzi?
Kryzys PR spowodowany skandaliczną publikacją przerobionego na mema, ukradzionego zdjęcia z masakry lubińskiej, to tak naprawdę nie kryzys – to rezultat, jak mawiał Kisiel. Efekt bezmyślnej mody na PRL, nostalgii za czasami maluchów i Pewexów, która wypacza prawdziwy obraz tamtych czasów. Wiele marek weszło w ten trend, starając się go podchwycić i rozdmuchać. Żytnia to jedna z ikon epoki, więc naturalnym sposobem jej promowania w social mediach wydawało się wrzucanie memów z Breżniewem i Nixonem. Albo zdjęcia Pałacu Kultury podpisanego „cały naród buduje swoją stolicę” – co jest zresztą kolejną aberracją, PKiN to wszak „dar ZSRR”, a wspomniane hasło wykorzystywane było podczas odbudowy Warszawy.
Sam dorastałem w schyłkowym PRL-u i wiele z przejawów tamtej rzeczywistości budzi moje ciepłe uczucia, ale doskonale – tak wtedy jak i teraz – zdawałem sobie sprawę, że socjalistyczna Polska to nie tylko oranżada w foliowej torebce, kubański cyrk i składak Czajka. Dlatego modę na „peerelowski styl” w reklamie czy wystroju knajp przyjmowałem zawsze z lekkim wkurzeniem. Zdarzyło się przecież tak, że dominujący dyskurs ostatniego dwudziestopięciolecia zrelatywizował zbrodnie komunizmu, a wiedza na temat wydarzeń takich jak masakra w Lubinie została wypchnięta z programów szkolnych. I nie można od tych faktów abstrahować patrząc na działania reklamowe odwołujące się do niewiedzy czy historycznej amnezji społeczeństwa. Bo prowadzi to do sytuacji, jak ta z memem Żytniej. Gdy pobłażliwy uśmiech zamiera na ustach.
Na szczęście Polacy coraz chętniej przeglądają się w dwudziestoleciu międzywojennym, niż w czasach komuny. Widać wzrost zainteresowania tamtym okresem – architekturą, modą, muzyką, życiem codziennym. Choć II RP jest idealizowana, to jednak zawsze pozostanie bardziej sexy niż PRL. Marki też już zaczynają dostrzegać siłę tego trendu. A jeżeli chodzi o alkohole, to akurat III RP ma się czym pochwalić: myślę o eksplozji popularności rzemieślniczych piw, w których można przebierać jak nigdy w historii kraju nad Wisłą. Uległy temu nawet wielkoprzemysłowe browary więc… na zdrowie. A żyto zostawmy Kiszczakowi i jego kumplom – emerytowanym esbekom.