Ludzie różnią i dzielą się oraz dyskryminują i uprzywilejowują wedle licznych kryteriów: wiek, dojrzałość emocjonalna, dojrzałość społeczna, kwalifikacje, umiejętności, kolor skóry, pochodzenie społeczne, poglądy, religijność, narodowość, orientacja seksualna czy polityczna, ubiór, sprawność fizyczno-motoryczna, sprawność intelektualna, wykonywany zawód, relacje z wymiarem sprawiedliwości, zamozność, popularność (np. medialność), itd., itp.
Tego nie da się zatrzymać żadnymi dekretami i ustawami. To siedzi w nas samych i zaczyna się od tego, że sobie jesteśmy w stanie przypisać wiele, wybaczyć wiele – a drugiemu, choćby miał podobne zasługi i popełniał podobne błędy – skłonni jesteśmy przyznać mniej a winić bardziej.
W Polsce pojęcie „wychowanie” (formacja, kształtowanie charakteru) nie jest już przedmiotem rozważań i starań związanych z oświatą, życiem organizacyjnym, sąsiedztwem, załogą „zakładu pracy”. Toteż możemy się z „tym” zetknąć wyłącznie w rodzinie i grupie towarzyskiej ewentualnie w warunkach koszarowych (armia, więziennictwo). I mimo gromko słyszalnych zadęć – nawet w takich środowiskach nie ma wychowania, a raczej jest „propedeutyka patologii”.
O tym, jak poważamy drugiego lub mamy go za nikogo, świadczy najlepiej nasze z nim bezpośrednie obcowanie.
Na przypadkowo znalezionej w internecie fotografii dwaj bliżej mi nieznani panowie kontaktują się z sobą w czterech łatwo rozpoznawalnych planach.
Spróbuj, Czytelniku, tak przesunąć fotografię, by na monitorze widoczne były wyłącznie popiersia, bez rąk. Pan z lewej strony unika kontaktu wzrokowego, ale stara się patrzeć „z góry”, ma też w wyrazie twarzy akcent nobliwy, zresztą, jest wyraźnie starszy. Pan z prawej strony patrzy starszemu na usta, jakby z nich czytał, przy czym silnie zarysowane podkrążenie oka (zapewne obu) świadczy o nienajlepszym stosunku „młodszego” do „starszego”, bo nawet jeśli jest zmęczony, nie powinien tego okazywać w takiej bliskości od obcego sobie człowieka (obcość – to niemal tytuł tej warstwy fotografii), tak jest oczywista).
Gdybyśmy nieco obniżyli dolny margines fotografii, zachowując „portrety” i dłoń starszego z panów ułożoną w charakterystyczną komendę „uważaj” – to widać scenkę wychowawczą w stylu „nie zapominaj o tym, kto tu ma coś do powiedzenia”, co wyjaśnia, dlaczego nie patrzą sobie panowie w oczy.
A patrzec powinni, jeśli nasz „pasek widoczny” ograniczymy z góry i z dołu do uścisku dłoni. Dwaj mężczyźnipodali sobie dłonie, co w naszym obszarze kulturowym oznacza partnerstwo i pokojowe nastawienie.widać też na „pasku”, że jeden z panów jest tęższy i wychyla się ku drugiemu minimalnie – a drugi jest szczupły i wyraźnie kłania się tęższemu.
O, i teraz weźmy całe foto na ząb.
Młodszy podszedł do starszego (stoją przy stoliczku starszego z jego szklanką), zrobił to z obowiązku (oczy, ukłon), starszy zaś, zamiast uśmiechnąć się szczerze, albo lewą dłonią dotknąć serdecznie ramienia pana młodszego – wykorzystuje protokolarny gest uścisku dłoni do podkreślenia swojego dyskryminacyjnego stosunku do człowieka, z którym się wita, może żegna.
Nie wiem czemu, kojarzy mi się scena, kiedy Aleksander Kwaśniewski chciał się przywitać bodajże z Lechem Wałęsą, a ten mu gotów był podać lewą nogę. Chamstwo (jak to inaczej nazwać?) zostało ukarane.
Ciekawe, czy Czytelnik widzi dwa klimaty omawianej fotografii: pierwszy – to rażąca sprzeczność poszczególnych warstw rysująca się w gestach, postawach i wyrazie twarzy oraz kierunku spojrzeń (albo ich braku), drugi zaś to zawoalowane chamstwo jednego z panów, starszego, który raczej powinien (chcieć) być wzorcem dobrego wychowania, jak to u starszych panów bywa.
No, i teraz miodzio. Ktoś tę fotografię na tyle promuje w internecie, żebym łatwo ją znalazł. Przecież gołym okiem widać, że scenka podania sobie dłoni jest dynamiczna. Można było wybrać zapewne milion innych ujęć tej scenki, a wybrano i promuje się akurat to ujęcie. Dlaczego ów manipulant chce, żebym podskórnie, pozauwagowo odczytał owe sprzecznosci i owo chamstwo?
Żebym odczytał, że można drugiego człowieka – na oczach fotografa i na oczach wszystkich, którym to fotograf pokaże – potraktować w sposób skandaliczny, pokrywając to sztafażem, wykorzystując do tego gest protokolarny, w tym sensie „konieczny”.
Brzydkie zdjęcie. Co do intencji – niedopuszczalne.