Tym razem chciałbym poruszyć wątek związany z branżą reklamową. Ostatnio miałem okazję spotkać się z wieloma kolegami z innych agencji reklamowych i doszliśmy do wniosku, że wszyscy mamy ten sam problem z naszymi potencjalnymi klientami.
Po krótkim braku aktywności spowodowanym nadmiarem pracy zawodowej czas na nowy wpis w moim eksperymentalnym dla mnie blogu
Tym razem chciałbym poruszyć wątek związany z branżą reklamową. Ostatnio miałem okazję spotkać się z wieloma kolegami z innych agencji reklamowych i doszliśmy do wniosku, że wszyscy mamy ten sam problem z naszymi potencjalnymi klientami.
Klient często przesyła w ramach przetargu brief do Agencji i myśli, że im krótszy czas pozostawi Agencji na przygotowanie oferty, tym szybciej agencyjni ludkowie "zepną się" i przyjdą z gotowym panaceum na jego problemy/potrzeby.
Klient często motywuje krótki czas na przygotowanie propozycji przez Agencję dodatkowo tym, że decyzja co do losów przetargu zostanie podjęta zaraz po prezentacji – czasem wspomina o nastepnym dniu.
Agencja staje na głowie aby sprostać wymaganiom klientów, ludzie siedzą od rana do wieczora, nadchodzi dzień prezentacji – Agencja prezentuje swoje pomysły (czasem nie do końca dopracowane ze względu na brak czasu) a klient nagle milknie.
Zamiast decyzji obiecywanej nastepnego dnia większość Agencji czeka wiele tygodni, miesięcy na ostateczną decyzję klienta. Czasem takowa nie następuje nigdy, ale to temat na osobny wpis.
I wtedy właśnie u wszystkich z Nas – "Agencyjnych ludków" powstaje pytanie – po co był ten pospiech? czy nie mozna było dać Agencji odpowiedni czas (w innych krajach europejskich jest to około 3 tygodni – 1 tydzien na analizę strategiczną, 1 tydzień na stworzenie idei kreatywnej i 1 tydzień na jej egzekucję kreatywną) na przygotowanie oferty? Przecież w wyniku tego pospiechu tak naprawdę to właśnie klienci cierpią najbardziej.
Niestety po godzinnych dyskusjach w gronie przedstawicieli agencji reklamowych zgodzilismy się w tym, że jeszcze trochę czasu upłynie aby w Polsce przynajmniej większość naszych potencjalnych klientów/marketerów to zrozumiała.
Może przydałaby się bezpłatna edukacja dla klientów/marketerów jak wygląda i ile trwa proces przygotowywania prezentacji przetargowej wewnątrz Agencji?
Moim zdaniem taką wiedzę powinni mieć już studenci marketingu opuszczając mury swoich uczelni. Podstawowym problemem jest jednak fakt, że tak mało praktyków z branży reklamowej jest zapraszanych jako goście do pracy ze studentami (sam to przeżyłem na AE w Katowicach, gdy podczas mojej pięcioletniej edukacji praktyków marketingu można było policzyć na palcach jednej ręki).
.
Panie Jacku,
Panu i wszystkim gościom od reklam szczerze współczuję takich klientów. No cóz, można z nich zrezygnować, albo pracować dla zleceniodawców np. z Kuby i tych kilku innych państw, gdzie maja wszystko zaplanowane.
Odnoszę wrażenie, że takie postępowanie klienta, czy wręcz każdego podmiotu, który ma moc decyzyjną jest powszechne. Stojąc na pozycji decydenta ma poczucie, że może traktować w ten sposób każdego kontrahenta, który chce współpracować, a który jest jednym z wielu składających ofertę: dostawcę systemu / rozwiązania (choć tu jet na pewno lepiej), agencje reklamowe i PR, biura tłumaczeń, etc., skończywszy na potencjalnym pracowniku, którego firma chce zatrudnić.
Dlaczego tak się dzieje, że nie potrafimy zadzwonić czy napisać mejla: dziękujemy za udział, ofertę, etc. zdecydowaliśmy się na kogoś innego.
brak asertywności? brak umiejętności mówienia dziękuję i odmawiania?
taki gest naprawdę nie kosztuje, a wprowadza jasne zasady gry i oczyszcza atmosferę. dużo nam jeszcze pozostało do zrobienia w tym zakresie.