Jadę samochodem, słucham radia piąte przez osiemnaste i słyszę głos reklamy „Optymianie z internetu, ale w radiu…” mówią do mnie „…ty słuchaj jak się kocha…”; nie powiem, słuch mi się wyostrzył: „czasem się kochasz szybko, ale krótko, potem klik i nie kocha…„. Co jest? Przesłyszałem się? Ktoś do reszty zwariował? Z niedowierzaniem słucham dalej: „…a BGŻ Optima kocha cię wysokim procentem, zawsze…” Świat najwyraźniej dostałe bzika! – myślę sobie – Bank mnie kocha? A Boże uchowaj!!! A to nie wszystko jeszcze – ów bank pośpiesznie wyjaśnił, w jaki sposób mnie kocha: „...teraz mocniej i całym swoim kontem oszczędnościowym…„. Ratunku!!!!!!!! Media Market twierdzi, że nie jest dla idiotów. To dla kogo jest BGŻ Optima???
Nie wierzysz? Posłuchaj:
O, zadziwiający rynku usług bankowych! Nawet chyba sam Prezes Kaczyński, nie posiadając konta w banku, nie jest jednak chyba w stanie Cię uniknąć. My klienci jesteśmy na Ciebie skazani. Ale czy to jest powód, żeby nas traktować jak skazańców?
Ok, rozumiem, rynek klientów masowych jest dość nudny w swoich cenowych oczekiwaniach i – przynajmniej z pozoru – nie jest łatwo się nań wyróżnić. Ale czy to jest zaraz powód, żeby mu serwować doświadczenia, które klienci oceniają w NPS* na poziomie kilkudziesięciu procent poniżej zera (wyniki większości banków)? Zresztą dzieje się tak nie tylko w Polsce… Wiem, o moją kliencką uwagę z trudem walczy w naszym kraju ponad 40 banków. Ale na Boga (ateiści powiedzą: na materię nieożywioną)! Postarajcie się to zrobić z głową.
Ok, zatrudniajcie za miliony Celebrytów. Pomijam, że koszt, jaki na nich poświęcacie możecie spożytkować na wygodniejszą i prostszą stronę internetową!
Ok, płaćcie po 100 zł za przejście do Was? Pomijam, że przecież przyciągniecie wyłącznie chętnych do skorzystania z tej stówki, którzy odejdą od Was dla byle stówki skądkolwiek inąd (chyba, że chcecie ich uwiązać do siebie na siłę; pamiętajcie jednak, że będąc uwiązanymi, tym bardziej głosić będą wszem i wobec, łagodnie mówiąc, nieprzychylne na Wasz temat komentarze!).
Ok, budujcie swoją atrakcyjność pokazując, że u Was jest o 0,1% taniej? Pomijam, że ludzie głupi nie są i wiedzą, że te niższe koszty są pozorne i rekompensujecie je sobie ukrywając je w OWW, OWS, OWU, czy przerzucając na nich koszty jak tylko się da!
Błagam natomiast, nie zmuszajcie mnie do słuchania Waszych, w większości beznadziejnych, reklam! Za jakie grzechy mnie nimi karzecie?!? Zlećcie komuś badania preferencji klientów i odkryjcie, że przy wyborze banku klienci kierują się przede wszystkim poleceniem od znajomych i rodziny…
Poproście klientów o ustawienie w kolejności przeróżnych czynników wpływających na decyzję o wyborze danego banku i odkryjcie, że „fajne reklamy” plasują się najczęściej na samym końcu… Zaznaczam „fajne reklamy”, a gdzie się znajdują na tej liście reklamowe gnioty?!?
Odkryjcie, że systematycznie rośnie poziom irytacji reklamami…
Na koniec komentarz bardziej na luzie.
Otóż cała ta reklama, do której się dziś „przyczepiłem”, natychmiast skojarzyła mi się ze skeczem Jana Pietrzaka, gdy jeszcze za komuny narzekał na brak literatury erotycznej dla dorosłych. Ustalił jednak na pocieszenie, że sytuację ratują (uwaga!): …protokoły z partyjnych zebrań. Dowodząc swej tezy przedstawił pewien cytat, komentując jednocześnie z zachwytem pełną ekspresję, niezwykłą wyobraźnią i śmiałość wizualną partyjnych panegiryków: „Członek, …wyłoniony z ramienia, …komisji matki, …wysunął się na czoło i…”; tu nasz ówczesny nadworny komik narodowy o mało sam się nie przewrócił ze śmiechu, by po chwili z trudem, aczkolwiek doniośle kontynuować: „…i zabrał głos!„.
Nie wiem, kto podpowiedział BGŻ Optima, że warto połączyć kwestie finansowe z kwestiami seksualnymi. Moim zdaniem to całkowity niewypał. Wszak kojarzy się to z zupełnie innymi rodzajami usług. Nie chodzi w nich o trzecią lokatę gratis, lecz raczej o trzecią godzinę gratis…
Czy aby na pewno takie skojarzenie przyciągnie do banku dodatkowych klientów? No chyba, że po prostu nie jestem w targecie. Ale tu chcę nadmienić, że jeśli nawet nie jestem w targecie, to moja Córka właśnie chce założyć konto w banku, bo podejmuje pierwszą pracę. Przed chwilą podeszła do mnie spytać się mnie który bank jej polecam…
Jeśli mógłbym jednak przy okazji polecić kampanię lekką i z poczuciem humoru, to zapraszam do obejrzenia reklamy katalogu IKEA: Experience the power of a Bookbook™. Zaprezentowana została ledwie 3 września w Singapurze, a która już ma ponad 9 mln odsłon:
—– * —–
* NPS – Net Promotor Score, czyli wskaźnik rekomendacji netto. W tym sensie netto, że mierzy wyrażoną w procentach różnicę pomiędzy ilością destruktorów a ambasadorów marki. Ujemny wynik wskazuje na niekorzystną przewagę tych pierwszych.