Pamięć narodowa to dość wyświechtane ostatnio pojęcie. Mocno nadużywane.
Tym bardziej szkoda, że ta pamięć kończy się na wojnach, katastrofach i zrywach społecznych.
Przecież częścią naszej narodowej tożsamości jest kultura. 14 sierpnia minęło 20 lat od największego płatnego koncertu charytatywnego w historii Polski: „Niech świat się do nich uśmiechnie”. Tego dnia na Stadion 10 lecia w Warszawie przyszło 70 tysięcy ludzi, którzy zapłacili za bilety by wspomóc Monar, dzieci chore na AIDS i by zobaczyc swoich ulubieńców. W czasie gdy kształtowała się nasza demokracja, wszechobecne były gangi i łapówkarstwo, udało się grupie wolontariuszy stworzyć koncert na którym wystąpiła óczesna czołówka polskiego rynku muzycznego oraz Uriah Heep. I to wszystko było transmitowane przez telewizyjna Dwójkę.
Tym wydarzeniem żyła cała Polska. Czekałem przez kilka ostatnich dni na jakąkolwiek informację. Przeglądałem gazety oraz portale internetowe. Cisza. Za to wszędzie pełno Pana Rutkowskiego z nową kobietą, afery Pawła Kukiza i o tym, że Przystanek Woodstock się sprzedał…
To smutne, że dziś już nikt nie pamięta o tamtym wielkim i spontanicznym zrywie, który połaczył ludzi o różnych poglądach…
Szkoda.