Właściwie to nie powinnam ich lubić. No, może poza wyjątkiem. Ale wyjątki potwierdzają regułę. W dodatku ten jest mój, jedyny, pierworodny;). Nie powinnam ich lubić, choć zapewniają, że tacy prości, tacy otwarci, tacy supernormalni. Że śliwka to dla nich owoc, a nie kolor. Że co w myśli, to na języku, a nie, jak podaje kolega Mirosław Usidus (cytuję):
„Z lewej – co kobieta mówi. Z prawej – co chce powiedzieć
Tak = Nie
Nie = Tak
Może = Nie”.
Fakt, wolę gadać z facetami niż międlić tzw. ekscytującą kobiecą papkę. Wolę ich praktyczny umysł, umiejętność podejmowania decyzji, życiową odwagę i umiłowanie konkretu – czym by on nie był.
Dla mnie facet powinien być przewodnikiem stada, myśliwym i rycerzem. Tak byłoby fajniej. Ale nie wolno mu zapominać o kobiecie. Musi pozwolić jej działać i nie być zazdrosnym, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. I ma ją podziwiać. W końcu piękna jest, no nie?
Czasem może sobie na jej temat z kumplami pożartować (to oczyszcza), ale nie żeby do przesady. Ona też o nim może, ale z dużą rozwagą. Wiadomo, nasi silni, kochani, zaradni faceci są bardzo wrażliwi .
No więc, choć nie powinnam ich jakoś specjalnie lubić, to wcale nie boję się powiedzieć, że świat bez nich… no cóż… prawdziwego świata bez nich by nie było. Bo kto podłączyłby żarówkę? Kto skopał ogródek? Kto zasadził drzewo?
Jasne, my też to potrafimy, ale czy nie lepiej w tym czasie poleżeć, poczytać, pogadać?
Więc dziś zapominam im wszelkie urazy i składam równouprawnione życzenia z okazji Dnia Mężczyzny.
Hanna Kaup
PS
W temacie postrzegania kolorów zapomniałam dodać, że wg mężczyzn śliwka z mlekiem to murowane rozwolnienie