Wowa mieszka w Odessie, w klimatycznym, choć mocno zniszczonym starym domu z drewnianą werandą.
Poznaliśmy się ładnych parę lat temu i przez te parę lat, utrzymywaliśmy dość luźny kontakt.
Dopiero pojawienie się Skype’a zmieniło nie tylko sposób naszego komunikowania się, ale i pozwoliło na prowadzenie ciekawych (dla mnie przynajmniej) długich dyskusji live.
Wowa skończył Uniwersytet w Kijowie, zna dobrze angielski, bywa na Zachodzie i ….głosował na Janukowycza.
Zamiast pytać dlaczego nie podoba mu się kolor pomarańczowy? , przytoczę 3 jego opinie w 3 istotnych (dla mnie przynajmniej) kwestiach:
1.Dlaczego elity ukraińskie nie zrobiły praktycznie nic, by zbliżyć się do Europy?
„Bo Ukrainy nikt w Europie nie potrzebuje, a nasi wolą kraść sami, niż się z obcymi dzielić.”
2. Czy Janukowycz jest zagrożeniem dla ukraińskiej niepodległości?
„Nie, bo lepiej być pierwszym na wsi, niż drugim w mieście”.
3. Czy Janukowycz rozgoni pogrobowców UPA, tak pielęgnowanych przez Tymoszenko? (bo w tej materii Juszczenko, wbrew pozorom, świecił raczej światłem odbitym)
„A po co? Będzie ich miał, jako wentyl bezpieczeństwa, ale sprowadzi ich znaczenie do właściwych proporcji – takiego małego wentyla właśnie.”
Ale najbardziej lubię jego, jakby to powiedzieć, syntetyczną ocenę Pięknej Julii: jaka ona piękna? Widziałeś, człowieku, jakie ma kiepskie nogi?
Ha, taka wada, co najmniej kompensuje pijarowo kryminalny epizod z młodości Janukowycza.
Zaskajpowałem więc dziś do Wowy z gratulacjami i życzeniami sukcesu w drugiej turze. I umówiliśmy się na dłuższą rozmowę jutro.
Nie jestem w tym odosobniony – cały rząd naszych polityków zmywa nerwowo resztki pomarańczowego makijażu i rozgląda się za niebieska szminką. Interesy, wszakże, przede wszystkim.
Nawet Pan Sławomir Nowak przyznał rano w radiu, że Polska powinna w dalszym ciągu wspierać europejskie aspiracje Ukrainy – no, mądrego to i posłuchać przyjemnie…
Ukraina to jest dziki kraj , z mafią, zniszczoną gospodarką i bałaganem, że i w 50 lat go nie wysprząta. Wystarczy, ze Rumunię i Bułgarię do Unii przyjęli na zapas – żadnego więcej syfu w Unii nie potrzeba !
Historia uczy, że za każdym razem gdy Ukraina odwracała się od Polski (choć my przecież nie niewiniątka) w kierunku Rosji, prędzej czy później tego gorzko żałowała.
Ciekawe. Pozdrowienia dla p. Wowy! Mój ukraiński przyjaciel jeszcze nie wie jak zagłosuje. Popierał czynnie „pomarańczowych”, był na Majdanie w tamte dni, ale wiadomo jak to się skończyło. Jest z Wołynia, a nie z „prorosyjskiej” Odessy, ale mam wrażenie , że w pierwszych dwóch punktach całkiem by się zgodził. Trzeci to sprawa, jak wiadomo, bardziej delikatna…