Media poinformowały, że naukowiec-marycholog i prawny opiekun niejakiej Ramony zwrócił się z apelem skierowanym bezpośrednio do Pana Prezydenta i Pana Premiera oraz Partii, o nieprześladowanie przez wymiar tzw. sprawiedliwości Ramony, na której adres przyszła przesyłka z kilkudziesięcioma gramami zioła.
Apel swój marycholog wsparł wyjątkowo trafnym argumentem:
otóż przypomniał o pewnym długu wdzięczności, jaki mają wobec niego i Ramony pp. Prezydent i Premier, gdyż zarówno on, jak i Ramona głosowali na Partię („…bo to jest partia, którą my (…) żeśmy popierali, i premiera, i partię, i prezydenta…”)
Ja jestem zdecydowanym zwolennikiem nie tylko depenalizacji używania narkotyków przez Elity, ale jestem wręcz za przymusowym, pardon - pasieniem Elit nie tylko ziołami, ale wszelkimi możliwymi, że tak to określę, dragami.
Bo byłoby to ze zbawiennym skutkiem dla reszty społeczeństwa, a w dodatku zapewniłoby tak cenną w tych jakże smutnych i stresujących czasach znakomitą rozrywkę.
Mam tyko małą, o – taką tycią, z tym apelem marychologa zagwozdkę:
precedens w postaci dilu: my wam poparcie – wy nam bezkarność może skutkować na przykład zgłoszeniem się do pp. Prezydenta i Premiera niejakiego Marcina P. , który, jak wiele oczywiście podłych plotek na to wskazuje, nie tylko popierał Partię, ale wręcz mógł ją wspierać i to, że tak to określę, hojnie.
I wyszedłby, nomen omen – kwas.
Dlatego, jako człowiek życiowo doświadczony, proponuję, aby się marycholog uspokoił, bo sprawa Ramony z pewnością została skierowana przez Prokuraturę do słynnego Wydziału ds. Umorzeń, gdzie zostanie jej łeb ukręcony (sprawie, nie Ramonie).
I z tego akurat (umorzenia, znaczy), kwasu z pewnością nie będzie.