Ponad 20 lat temu byłem tak zwanym młodym naukowcem i babrałem się naukowo (i dosłownie) w lepkości hydrokoloidów – no, tak wyszło.
Z tamtych czasów pozostała mi nagroda Ministra za współautorstwo książki, parę artykułów oraz – i to jest istotne - znajomość różnych jednostek i tych jednostek układów.
Stąd też wiem, co to jest za jednostka 1 Grad i że jej wartość wynosi 1/100 kąta prostego, czyli 9/10 stopnia.
Dlatego też ze zdumieniem najszczerszym odkryłem, że jednostka 1 Grad zmieniła w IIIRP swoją wartość, która teraz wynosi 110 tys. zł (miesięcznie), czyli ponad 4 razy więcej, niż 1 Kapler albo 1 Herra (po 26 tys. zł miesięcznie).
Ale jako naukowca (choć byłego) w euforię prawdziwą wprawiło mnie odkrycie (moje), że jednostki Kapler i Herra wariują (z angielskiego, vary – zmieniać się, różnić się).
Bo o ile w wersji podstawowej wynoszą, jak wiemy, 26 tys. zł (miesięcznie), to powiększone o premię roczną w wysokości 50% wartości wyjściowej osiągają już wartość 39 tys. zł miesięcznie.
Za co ta premia? Nie wiem, ale przyjmijmy jako hipotezę roboczą, że za przynależność organizacyjną (w skrócie – p.o.) .
Idąc tą drogą (wiem, wiem – klasyk radził nie idźcie tą drogą) wartość 1 Grada powinna wzrosnąć do 165 tys. zł miesięcznie. I zapewne wzrosła, ale o tym – sza.
Ale to nie koniec wahań kursu 1 Grada:
do wartości 1 Kaplera (albo Herry) , czyli 39 tys. zł miesięcznie, należy dodać drugie tyle, jako nagrodę za sukces w wysokości kolejnych 39 tys. zł miesięcznie.
Razem – 78 tys. zł miesięcznie (dubla, znaczy, jednostki strzelają).
Jeśli ktoś zapyta, skąd wiem – odsyłam do materiału źródłowego, gdzie mechanizm jest opisany.*
Jak by nie liczył, 1 Grad osiąga w ten sposób wartość 2×165 tys. , czyli 330 tys. zł miesięcznie. No bo niby dlaczego jednostka 1 Grad ma podlegać innym regułom, niż jednostki 1 Kapler i 1 Herra, skoro są to wszystko jednostki z tego samego układu?
Troszkę się tylko dziwię, że media nie zauważyły tej prościutkiej zależności i ciągle epatują publiczność , gołą, za przeproszeniem, wartością, czyli 110 tys. zł.
A, i jeszcze jedno: ten układ jednostek nie nazywa się SI, ani CGS czy jeszcze inaczej – ja nadałem mu nazwę Blatforma.
———————————–
Tak, stąd mamy tanie państwo. Przecież taniej awansować za pomocą kopa w dół, to już nie można.
Chociaż, wszysto mamy jeszcze przed sobą. Do końca kadencji.
Pozdrawiam.
Zgoda – tylko do KTÓREJ kadencji końca? Bo ja w jakiekolwiek zmiany – już nie wierzę (w końcu byłem naukowcem i wiem, że wiara to najbardziej zawodna metoda naukowa:-))
Też pozdrawiam,
EF
Nazwa cudna, radzę od razu przykleić znaczek ARR! Mnie się kojarzy, że za hasło „Katowice miastem nowych FORM” władze zapłaciły piarowcowym firmom ok. miliona zł, ale po totalnej krytyce pustego sloganu postanowiono się od tych FORM zdystansować. O tym, ile z tej kwoty wyparowało nad, a ile pod BLATEM, media milczą…:)
Tyle o zauważalnej symbiozie…I pomyśleć, że w zamierzchłych czasach najważniejszą formą było istnienie białka…:)
Pzdr, r.
Recenzentko,
symbioza to już forma wyższa, niż wspomniany przeze mnie układ jednostek – Katowice ewidentnie innowacyjne są !
Miłego dnia,
EF
Chodzi, a nawet biega – o tę kadencję. Oraz o następną, przed którą naród z okolicznymi gminami, będą wybierać między dżumą, a cholerą.
Chyba, że pojawi się CUD w postaci Niewinnej Piękności Prącej do Władzy.
Ech, pomarzyć i pchać ten wózek dalej.
Wszystkiego dobrego.