Wszystko ładnie, tylko po co o tej Nataszy na tym blogu napisałam? – Takiego maila dostałam… Po to. „Just because”. Atak. Chyba podniósł mi się flow. Czy coś tam… Proszę zauważyć także inne wpisy, artykuły i rozmowy.
Ale skoro już, poniekąd zmuszona jestem nawiązać raz jeszcze do tematu, poruszonego m.in. w poprzednim numerze Newsweeka (tym z Moniką O. na okładce, co to według niektórych wygląda tam ona wcale nie jak Monika O. A w środku, w rozmowie, w pierwszej już swojej odpowiedzi ta Monika O. mówi, że nie podoba się sama sobie w czerwonym krawacie, na okładce z kolei „Resortowych Dzieci”, i że nie życzy sobie i w ogóle… Bo do partii nigdy nie należała, a w takim stroju była tylko raz, na imprezie. (Ale jakiej?;) – I może to jest zdjęcie właśnie z tej imprezy pani Moniko?! ) Ale wracając do Nataszy, ludzie jej nie lubią bo jest miła i się uśmiecha, a w jej oczach widać delikatność i miłość. Wieczne zakochanie (czasami też tak mam…) Natasza U. z pewnością dużo zawdzięcza Józefowiczowi, ale także bardzo dużo samej sobie. Niech no ktoś pokaże taką kondycję na scenie?! Newsweek jednak porusza ważniejszą rzecz od tej (choć między wierszami). W artykule tym publikuje swego rodzaju wyznanie i żal Józefowicza, że nie został on doceniony ani nawet wyróżniony żadną nagrodą za to, co zrobił do tej pory na polu musicalowym. I racja! Jak żali się artysta, kiedy „Metro” nie odniosło sukcesu na Broadwayu, ludzie w Warszawie mieli z tego powodu dziką satysfakcję. Musical Polita był pierwszym musicalem w technologii 3D. Robin de Levita, przyznał, że czegoś podobnego jeszcze nie widział, Sławomir Idziak stwierdził, że to genialne i dojrzałe, a Andrzej Pągowski, że robi wrażenie. I to by było na tyle… Być może to wina wszelkich kapituł przyznających różne nagrody i wyróżnienia? Wszyscy natomiast zauważają to, co w pewnym sensie – ale tylko w pewnym – jest „trochę gorsze”…
O tym właśnie, napisano także we wczorajszym artykule na Onet.pl pt.: „Natasza wyrolowała całą Polskę” (zresztą inspirowanym chyba artykułem z „Vivy”. – To się nazywa dziennikarstwo fotelowe albo biurowe…). I trzeba ten artykuł trochę skrytykować, nie dla zasady, a dlatego, że jak już ktoś bierze się do pisania, to niech choć trochę zwraca uwagę na rzeczy istotne. Po pierwsze już w leedzie wspomniane jest, że teledysk „Rolowanie” spowodował jakoby „debatę narodową”. Wolnego. Nie pochlebiajmy sobie i nie przesadzajmy z tą debatą! Po drugie, w drugim akapicie wspomniane jest o pierwszym teledysku „Muszę odejść”, który jak piszą „kapał sobie powoli” ale zaraz potem dodają, że artyści zaczęli czytać komentarze i stwierdzili, że może i dobrze, iż nie było ich wówczas w Polsce, w tym „kłębowisku nienawiści”. Brzmi to tak, jak by chodziło o ten pierwszy teledysk a tak nie jest! (Może głupie, że w ogóle o tym piszę, może jestem zbyt drobiazgowa ktoś powie, ale szlag mnie trafia jak czytam takie…). Po trzecie do granic bezczelności „ktoś” w artykule tym podpiera się nazwiskiem Krajewskiego, do tego stopnia, że pisze „Seweryn Krajewski jest odpowiedzialny za muzykę do utworów z płyty One„. Jak wiem, Krajewski nie jest autorem muzyki na całą płytę a napisał dla Urbańskiej tylko kilka piosenek – mniejsze pół, można by rzec w natłoku tych absurdów na tak niewielkim polu… Ale w tak „owiniętym” artykule wychodzi na to, że autorem „Rolowania” także jest Krajewski… Nikt natomiast nie wspomina często kto tak naprawdę jest autorem „Rolowania”. Może na ten czas powiem tylko tyle: śmiechu warte. A po czwarte, nigdy nie powiedziałabym: „Chciałam sprawdzić, czy potrafię sama coś zrobić….”. No, chyba, że w dziedzinie, której dotąd nie dotykałam… I mam nadzieję, że to będzie tyle w tym temacie jak i temacie tegoż artykułu i innych artykułów… (choć dotyka on przebiegłości osób pośrednich, które mogą mieć wpływ na to i owo, o czym już kiedyś wspominałam. Mogą, ale nie muszą – na szczęście…).
Rzeczywiście Nataszy ludzie nie lubią, ale chyba nie dlatego, że jest ładna i zdolna, bo wręcz przeciwnie – piękni i wybitnie uzdolnieni ludzie sceny są bardzo lubiani. Raczej denerwowało wszystkich wciskanie jej na siłę przez Józefowicza, gdzie tylko się da i usilne kreowanie jej na gwiazdę. A na gwiazdę dziewczyna się nie nadaje, bo nie ma tego „czegoś”. Przede wszystkim jest nierozpoznawalna, gdy się jej nie widzi – ma głos taki jak setki innych dobrze śpiewających kobiet. Lubię ja jako człowieka – za to że jest miła, kulturalna, skromna, śliczna, zgrabna jak diabli i uzdolniona. Jednak nie przekonuje mnie jako artystka i nie wydałabym pieniędzy na bilet na jej koncert.
Hm. 120 zł.