TELAWIW OnLine: W trakcie upiornego lata w Izraelu smutę tropików rozpraszają tym razem nie tylko elektryczne rowerki, archeolodzy z mozaikami, arabskie odjeby, Bibi i Trump, zestresowane na maksa media, chasydzi migający się od woja i obrzucający starymi pampersami parady LGBT w Jerozolimie (kolejność dowolna) – lecz także cieszące się niezmienną popularnością od lat, pomimo szczególnego w tym sezonie zagrożenia terrorystycznego IS, rejsy po Morzu Śródziemnym.
W annałach tej ostatniej branży ekstremalnej zapisała się chlubnie w swoim czasie nie podejrzewająca niczego tradycyjna parka heteroseksualna, która wybrała się na tygodniowy spacerowy rejsik. Izraelski średnio luksusowy wycieczkowiec miał zaliczyć zaprzyjaźnione kraje Méditerranée, czyli cypryjską Wyspę Afrodyty i słoneczną Helladę, a raczej odludne greckie wysepki z osiołkami i korynckimi kolumnami, gdzie nie koczowali jeszcze wtedy masowo wściekli migranci z „arabskiej wiosny”.
Jakież było zdziwienie rzeczonej pary męsko-damskiej, gdy po wyjściu w morze z Haify okazało się nagle, że na pokładzie są głównie przedstawiciele alternatywy seksualnej. Oczami współczującej, krwawiącej duszy wyobrażam sobie plastycznie wstrząs, jaki przeżyli, widząc – na parkietach, basenach, w salonach SPA i przy barach – lgnących do siebie facetów & namiętne parki lesbijskie. Nic dziwnego, że po powrocie wystąpili do Sądu Małych Roszczeń o powetowanie im strat moralnych przez armatora.
Sąd nie chciał narażać się na zarzut dyskryminacji LGBT, ale uwzględnił rozgoryczenie pary mieszanej. Dostali odszkodowanko ok. 1000$ zamiast 5000. Rzecz nadaje się na komedię filmowa, choć było już kiedyś coś takiego (życie naśladuje sztukę – wg Oscara Wilde’a). W tamtym filmiku pt. Boat Trip (2002) dwóch facetów trafia na transatlantyk pełen gejów, ale nagle dobija do burty szalupa ratunkowa z napalonymi Szwedkami, które nie wiem czemu przypominają któremuś z nich kobietony-dyskoboli z NRD na olimpiadach.
