Podobno jednak świat staje się coraz lepszy, a liczba mordów spada na gwałt… Tak przynajmniej wskazują dane statystyczne przytoczone ostatnio przez NYT. Wynikałoby z tego, że „czapa” staje się zbytnim luksusem, a ludzkość sama z siebie zaczyna wyzbywać się ciągot do pandemonium.
Wg mnie sprawa jest dużo bardziej skomplikowana: w dzisiejszych czasach nie da się już dyskutować o celowości "czapy" jedynie w odniesieniu do przestępstw kryminalnych. Ewolucja naszej cywilizacji sprawia, że głównym problemem stał się terroryzm i morderstwa masowe, a nie „jednostkowe”.
W walce z terroryzmem światowym nie wymyślono dotychczas lepszej metody niż likwidacja tak czołowych, jak szeregowych bańdziorów. W obecnej dobie jako pierwsi zaczęli stosować tę taktykę Izraelczycy (m.in. z użyciem dronów) – potem przyswoili ją sobie Amerykanie w Iraku i Afganie.
W mojej ocenie terroryzm i zwykły bandytyzm nakręcają się wzajemnie – więc należy traktować je równie humanitarnie. Swoją drogą, ciekawe komu przyznalibyście rację: Stalinowi, który kazał rozwalić na wejściu 50 tys. esesmanów, czy Rooseveltovi zapytującemu z ironią: czemu nie 49 tysięcy?
@Eli Barbur. To strasznie skomplikowany problem. Sama tu jestem rozdarta pomiędzy szacunkiem dla życia i daniem człowiekowi szansy na pokutę i poprawę a koniecznością ochrony życia innych, często niewinnych ludzi czy eliminowania ze społeczeństwa zdegenerowanych jednostek nie rokujących żadnych szans na poprawę. Na pewno nie jest to takie prose, jak często słychać od zagorzałych zwolenników czy przeciwników kary śmierci. Czymś upiornym są (dotyczy to spraw cywilnych) te wszystkie pomyłki sądowe czy zwykłe nadużycia – bo takie się zdarzały i mimo rozwoju kryminalistyki zdarzać się pewnie będą. W sytuacjach wojny czy zagrożenia dla narodu cackanie się ze zdrajcami, terrorystami czy ogólnie wrogami na pewno niczego dobrego jednak nie przyniesie (co najwyżej jeszcze więcej ofiar) więc tu likwidacja może być jedyną szansą obrony. No i jest porządny problem dla prawników – jak to, o czym my sobie tu dyskutujemy, jakoś wyważyć i zrobić z tego dobrą ustawę uwzględniającą te wszystkie sprawy i pułapki.
Pozdrawiam
@Leonarda Bukowska, – A co Pani sądzi o mojej zdawałoby się nieco prostackiej i ryzykownej tezie, ze terroryzm i zwykły bandytyzm wzajemnie się nakrącają, więc powinny byc podobnie karane – („czapą”)?
To jest przeciez główny motyw tej notki.
@Eli Barbur. Ta teza wcale nie jest taka ryzykowna, bo w odniesieniu do części przestępstw mogących ew. podlegać karze śmierci jest prawdą, że one się wzajemnie nakręcają. Jak się śledzi sprawy tych masowych morderstw, strzelanin, itd. to niektóre z nich są rzeczywiście z pogranicza terroryzmu i zwykłego bandytyzmu. Zwykli bandyci mogą się też „uszlachetnić” i dorobić sobie jakąś ideologię i mordować w imię niby „wyższych celów” – w końcu często tak bywało (nawet wiele różnych jednostek do „poruczeń specjalnych” składało się po prostu ze zwykłych bandytów, degeneratów i sadystów). Z kolei terroryści często stanowią wzór dla różnych maniaków czy bandziorów dokonujących masowych zbrodni. Na pewno coś w tym jest i na pewno takie zbrodnie (w szczególności zbrodnie stanowiące zagrożenie dla społeczeństwa czy narodu) powinny być ścigane i karane z największą surowością – nie może być tak, że bandzior (czy terrorysta czy jego szefowie) działający z premedytacją i mordujący niewinnych ludzi wyjdzie po kilkunastu latach ot tak sobie na wolność (jak to często obecnie ma miejsce po dożywociu, dobrym sprawowaniu, amnestiach i czymś tam jeszcze).