Nie wiedziałem, że w nocy z 17 na 18 grudnia zmarł w Malmoe Jakub Muller (świadek Holokaustu nad Dunajcem). W czasie okupacji ukrywał się w Siennej. W 1968 r. wyjechał z rodzinnego Nowego Sącza do Szwecji – zaczął wracać po upadku komuny.
Był postacią ogólnie znaną w Sączu – opiekunem tamtejszego cmentarza żydowskiego i strażnikiem grobu cadyka Halbersztama, na który pielgrzymują chasydzi. Dwa lata temu oprowadzał mnie i Zbyszka Rybczyńskiego, który kręcił z nim wtedy długi wywiad.
Jakub pokazywał, gdzie Niemcy mordowali Żydów. Z nieruchomym wzrokiem opowiadał najgorsze rzeczy, jakie można usłyszeć o człowieku. Za Jaruzela nie dali mu odwiedzić Polski – zagnali go z powrotem na prom – „tylko ucałował polską ziemię”. Niezłe, co?
W Rynku pod ratuszem spytałem, czy polscy Żydzi uciekaliby masowo do Palestyny przed wybuchem wojny, gdyby Anglicy ich wpuszczali? „Oczywiście” – odpowiedział Jakub Muller. Jego pogrzeb odbył się w Natanii (siostrzane miasto Nowego Sącza) w centralnym Izraelu.
@
Za okupacji w pięknym, secesyjnym ratuszu nowosądeckim była siedziba Gestapo. Na wieży w ciasnej komorze pod zegarem ukrywała się – żydowska dziewczyna, Berta Kormun, która uciekła z getta. Pomagał jej zegarmistrz Henryk Dobrzański, dzięki któremu ocaliła życie.
@ Autor. „Czy polscy Żydzi uciekaliby masowo do Palestyny przed wybuchem wojny, gdyby Anglicy ich wpuszczali? „Oczywiście” – odpowiedział Jakub Muller”
Powiedział „oczywiście”, bo wiedział, co się później stało. Przed wojną, to nie było raczej takie oczywiste. No chyba, że zamienimy słowo „uciekali” na „wyjeżdżali”. Jedno słowo, a jaka zmiana klimatu
P.S. Zegarmistrz Dobrzański w Sączu na Jagiellońskiej, to instytucja. Jego witryna z pięknymi zegarkami w smutnych czasach jaruzelskich i pojaruzelskich…