Trzeba chwalić, to chwale.
Nie chciałbym, aby ktoś, kto czyta mojego bloga doszedł do wniosku, że piszę tutaj swoistego rodzaju „Księgę skarg i zażaleń” do mediów polskich. Aby, więc uniknąć tego typu podejrzeń postanowiłem napisać o jednym ze swoich ulubionych seriali.
Z przykrością stwierdzam, że, aby to zrobić muszę cofnąć się do roku 1998. Wtedy to telewizja Polsat zaczęła wyświetlać „Miodowe lata”. Nie jest to może arcydzieło, żaden „przecukrowany serialik”. Widać niedoróbki, wady. Ale ja właśnie za to, go cenię. Pokazuje prawdziwy świat, nie żadne życie wielkomiejskich bogaczy, lecz jak na tamte czasy przeciętną polską rodzinę. Uważam, że takiej telewizji nam teraz trzeba. Bez spiny, bez nadąsania. Klimatu nadaje fakt realizacji serialu wraz z udziałem publiczności. Reakcja ludzi obecnych na sali jest chyba najlepszą recenzją. Nie bez znaczenia jest oczywiście to, że sitcom ten po prostu bawi. Bawi mnie nie zależnie czy dany odcinek widzę po raz pierwszy, czy po raz setny.
Nie byłbym jednak sobą gdybym nie stwierdził, że obecnie nie ma już tak dobrych „polskich” sitcomów. Wszystkie kolejne próby podejmowane przez telewizje kończą się klęską. Tak było chociażby w przypadku „Wszyscy kochają Romana”. Według mnie sitcom powinien przedstawiać życie normalnych, przeciętnych polaków. Serial koniecznie musi być dobrze osadzony w naszych realiach.
Moim marzeniem jest, aby powstało coś podobnego do „Miodowych lat”. Kiedyś był to „Świat według Kiepskich” jednak akurat w tym przypadku potwierdza się zasada, co za dużo to niezdrowo.
Kto jeszcze nie oglądał „Miodowych lat”, a chce po prostu się pośmiać i bez spiny przeżyć dzień to serdecznie do tego zachęcam.
Komentarze