Od dłuższego czasu wśród marketingowców trwa zażarta dyskusja na temat potencjału QR kodów. Z jednej strony wieszane są na nich psy, a z drugiej stawiane tezy o niewykorzystanych możliwościach i dopiero nadchodzącej erze kwadracików.
Widzieliście tę reklamę?
A próbowaliście zeskanować kod?
Z zainteresowaniem obserwuję kampanie z kodami QR, więc jak tylko zobaczyłem jeden z nich na ekranie telewizora to zerwałem się po telefon, aby go zeskanować. Niestety zanim dobiegłem do telefonu reklama się skończyła. No nic pomyślałem, może następnym razem. Zasadziłem się w fotelu z telefonem w ręce i z napięciem godnym sprintera w blokach, obserwowałem reklamy. Niestety w kolejnym secie Desmoxan się nie pojawił. Wróciłem do swoich zajęć, ale telewizor zostawiłem włączony. Wiadomości, sport, pogoda i film. Nie ma możliwości abym na nią nie trafił. JEST!!! Lecę do telewizora, w międzyczasie odblokowuję telefon, włączam managera aplikacji, sekundy mijają, szukam odpowiedniej ikonki, odpalam… Cholera, skończyła się reklama. Postanowiłem, że będę wytrwały. Niestety każda próba była nadaremna. Straciłem zapał i wkurzony na tego, który to wymyślił, odpaliłem YT, aby zobaczyć co się kryje pod emitownym kodem. Spróbujcie zresztą sami dokonać tego wyczynu na własnym telewizorze. To naprawdę wielkie wyzwanie.
Kto skanuje kod z telewizora?
Biorąc pod uwagę sposób zachowania ludzi przed ekranem odbiornika, mających w głębokim poważaniu wszelką interakcję z reklamą, zabieg ten wydaje się co najmniej dziwny. Nawet biorąc pod uwagę determinację palacza, który chce rzucić i pobrać aplikację (załóżmy, że moje zachowanie takie było), to sam fakt technicznej możliwości jego dokonania najzwyczajniej graniczy z cudem. Owszem przez 19 sekund miga napis wejdź na desmoxan.pl i pobierz aplikację, ale ile osób to zauważy i przeczyta, jeśli tyle się w spocie dzieje. Zastanawiam się zatem po co utrudniać zainteresowanym pobranie aplikacji? Przecież jest tyle innych, wdzięczniejszych i ciekawszych miejsc na umieszczanie QR kodów. Chociażby w przestrzeniach miejskich – np. galeriach, przy popielniczkach, gdzie palacze skrzętnie wdychają nikotynę. Przecież właśnie QR-y z informacją o aplikacji, trafiały by idealnie do grupy. To odpowiednie miejsce i czas dla palacza na pobieranie aplikacji.
No ale ja nie jestem palaczem i mogę się w tej kwestii mylić.
Bo nie chodzi o sam kod ale o jego sens
Niestety w większości zastosowań QR-ów w kampaniach reklamowych spotykamy się z mało kreatywnymi rozwiązaniami. Można odnieść wrażenie, że kody te są wstawiane w reklamy tylko po to, aby pokazać klientowi “interaktywność i nowoczesność”. Właśnie taki sposób myślenia doprowadził do tego, że QR kody tracą na popularności. Jak pokazują badania “Marketing mobilny w Polsce 2013-2014” tylko 6% Polaków wykorzystuje QR-y, ale i tak w tej grupie ich skanowanie jest dość rzadkie. W 2014 roku spadła też ilość osób deklarujących w przyszłości chęć zainstalowania aplikacji skanujących z 33% w 2013 do 19% w 2014. Dodatkowo “w każdej grupie respondentów korzystanie z QR kodów odbywa się sporadycznie. Osoby, które z nich korzystają to niemal wyłącznie ludzie w wieku 16-21 lat. Używalność QR kodów w pozostałych grupach wiekowych jest na granicy błędu statystycznego”.
Czy zatem QR-y będą staczać się po równi pochyłej czy jednak odbiją się od marketingowego niebytu i znajdą w końcu sensowne zastosowania? Zobaczymy co w tej kwestii przyniesie rok 2015.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich rzucających palenie !