Przez ostatni tydzień byłem w Bieszczadach. Bez dostępu do telewizora, radia i dających mi jeść reklam.
I wiecie co? To było cudowne. Oderwać się od tego co, dlaczego, komu, jak, gdzie mówi i pokazuje. Zapomnieć o kwestiach strategicznych i komunikacyjnych, zrobić coś zupełnie odmiennego i szalonego. Coś co powoduje, że mózg odpoczywa a poprzez to dostarcza treściwych i kreatywnych pomysłów zalewających organizm pozytywną adrenaliną.
Zapraszam Was na moją wyprawę w Bieszczady. Usiądźcie wygodnie w fotelach i porzućcie na 5 minut otaczającą Was rzeczywistość.
