Z wtorku ( 24 bm):
„Premier Donald Tusk powtórzył, że zidentyfikowanie osób nagrywających (…) jest kluczowe, bo nielegalne nagrania destabilizują państwo. Nie będzie dymisji nagrywanych..”.
Myślę, że premier użył skrótu myślowego. Nie „nielegalne nagrania destabilizują państwo”, a „TREŚĆ tych nagrań destabilizuje państwo”. Ważne jest dla mnie KTO za moimi plecami umawia się, za państwowe pieniądze, na podejrzane interesy czy też odsłania nie zawsze przejrzyste interesy państwa, a nie to, od kogo się o tym dowiedziałem. A jeśli przypadkiem zupełnym okazuje się, że to ja właśnie płacę umawiającym się stronom za to dobre wino, ośmiorniczki i wołowe ogony, to krew mnie zalewa, po prostu. I nawet już , z tej złości, nie słyszę plugawego języka podmiejskich żuli. Ale premier jest łaskawym człowiekiem: nagrywanych karać nie będzie…Bo „mamy do czynienia – mówi – z kryzysem politycznym dotychczas nieznanym”. Tak, zgadzam się. Tylko czy premier nie myli skutków z przyczyną..?