Okazjonalnie, i tylko okazjonalnie, bo mam wiele ciekawszych zajęć, śledzę prezydenckie kampanie. Słupki zmieniają się z tygodnia na tydzień, ale to, co parę miesięcy temu wydawało się w zasięgu ręki – zwycięstwo Komorowskiego w pierwszej turze – jakoś zaczyna się oddalać; chyba będą jednak dwie tury. Składa się na to zapewne wiele przyczyn, zwracam jednak tylko na jedną z nich. Nie twierdzę, że najważniejszą, ale jedną z ważnych.
Przyglądając się tzw. spotom wyborczym obecnego prezydenta odnoszę wrażenie, że apeluje on tylko do swoich, już przekonanych, że tylko Komorowski…..itd. Brak w tych spotach wyraźnych odniesień do argumentów pozostałych kandydatów, brak poczucia humoru, brak ironicznej pointy , brak chęci uwiedzenia nie tylko przekonanych ,ale także tych pozostałych. Jednym słowem – brak pomysłu.
I specjalnie się temu nie dziwię. Bo chyba nasz prezydent otoczony jest grupą partyjnych klakierów, których jedynym pomysłem jest ten, że musi te zawody wygrać. Swego czasu, gdy Bronisław Komorowski ogłaszał listę swoich doradców ( służących w kancelarii w rangach ministrów – H.Wujec, J.Lityński i reszta) nieśmiało sugerowałem, że w tym gronie potrzebni są także tacy, którzy myślą wprost przeciwnie. Bo raz szklanka jest pełna do połowy, a raz od połowy pusta. I te nie tylko fizyczne zagadki trzeba umieć wyjaśniać, a zwolennicy teorii, że tylko jest pełna do połowy nie wystarczają.
Oczywiście ktoś powie, że to nie Kancelaria Prezydenta tworzy wizerunek swojego chlebodawcy. Racja, ma przecież swój sztab wyborczy. Tylko ten sztab, z całym szacunkiem, też wie, z czyjej ręki otrzymuje profity…
I tu właściwie kółko się zamyka: w otoczeniu Komorowskiego brak ludzi, którzy czują emocje pozostałych stron, i potrafią im odpowiadać. Jest jeszcze sporo czasu do 10 maja, ale nie sądzę, by ktoś w otoczeniu prezydenta brał pod uwagę tę paplaninę jakiegoś szaraka.