Sąsiad w niedzielę dostał ataku kamnicy nerkowej. R-ka zawiozła go do szpitala w Międzylesiu, gdzie podali mu środki antybólowe i odesłali do domu,bo nie było w szpitalu rentgenologa,który mógłby zrobić badanie EKG. W nocy bóle wróciły więc sąsiad pojechał do prywatnej lecznicy,by mu takie badanie wykonali. Dodali jeszcze skierowanie do szpitala na „cito”.Był już poniedziałek.Bóle trwały,to sasiad ze skierowaniem w ręku pojechał do szpitala na ulicę Szaserów,gdzie wręczono mu numerek „725”. Poczekał więc w tłoku ponad 3 godziny,by się nim zajęli. I to fachowo uczynili. Był już wtorek.
W tym samym czasie minister zdrowia Konstanty Radziwiłł (z polskiego rodu książęcego Radziwiłł herbu Trąby) przekonywał nas, że pigułka „dzień-po” jest pigułką wczesnoporonną ,co oczywiście jest bzdurą – jak my wytknęli studenci Uniwersytetu Medycznego.
Tak to w naszej służbie zdrowia teoria plącze się z praktyką.Obyśmy zdrowi byli.