Co nabrechał, co natwittlił, to jego ! Jednak szef przerwał zabawę klockami i jechać kazał, panie dworzanin. Na Kijów posłał. Szef pojął, że tam, na miejscu, najbardziej brakuje gentelmana całą gębą. Na wieść o tym, Janukowycz popuścił w galoty i pośpiesznym truchtem do Pekinu smyrgnął. Może nawet mocno wierzący jest w nowego protektora ; są też tacy, co ćwierkają , że powróci na czele kilkudziesięciotysięcznej hordy skośnych farmerów, gotowych na wszystko, nawet na uprawę czarnoziemu. W pierwszej, ma się rozumieć, transzy.
Co się tyczy samego Radka , to gość niestety miał rację, powiadając o tym, że nie można pompować polskich miliardów w ukraińską korupcję. Nie bądzmy dziećmi lub co gorsza – naiwnymi altruistami. Polskich miliardów już nie starcza na pompowanie polskiej korupcji ; chłopaki przy połowie drugiej flaszki chętnie zeznają, że ledwie przędą i bokami robią. No i o czym tu gadać ?
A już na superpoważnie. My, Naród , notorycznie cierpimy na nieodwzajemnione miłości. Miłowaliśmy Litwę gorąco i bezkrytycznie, tam owszem – pompowali graty z woj-demobilu i inne dobra , a oni nam na chama lituanizują tameczną Polonię, deprawują dzieciska, każąc im pisać peany na cześć tego państwa, rodzicielom na sromotę. Wypominają od lat polską V kolumnę, w konszachtach z moskiewskim Belzebubem.
Kochamy Ukrainę bezwzględnie i szczerze , a oni morze czarnoziemu żółtym, jak łódż podwodna, ludkom w pacht oddają. Serio, pokochajmy też tak samo Białoruś.