WIEŚCI /8/
Rozchodzą się nieprzypadkowo, drążąc myśli temat :
ten poeta umarł, czy tylko nie żyje,
a niebo kamienne nad płomienną głową.
Czkawka, jak się wydaje czkawką plemienną,
obrazem na podobieństwo,
tak trzymać.
Co farsa, to dramat z przkąsem…
Niech światło nareszcie powstanie,
czuwaj.
SZEHEREZADA /9/
Wiem, bo coś dotarło pocztą ku mnie
z zwistnych, wypaczonych warg.
Z tysiąca odsłon nocą słuchanych
opowieści
z seksm, zdradą, tanim lada fałszem,
prawdziwością pragnień dziwnych,
zaiste teraz tutaj
brak miejsca.
Byłaś przywołaną w drodze poety z Aten
do dawnego Rzymu,
zadawnionym imieniem zaklętym,
przedmiocie spec-troski
z dna Hadesu, z Limbusu – patrz okiem zdrowym
- kłania się tobie mój Tartar
w dniu, jasna sprawa, w którym nic nie musi powstać.
Rzecz to tak banalna,
że nie powinna się zdarzyć
w obrocie zmysłów
przy innej okazji.
Imieniu twojemu musowo zaginąć
bezimienna,
gdy nie przestaną
krzyżować się bezdroża
współcierpienia na końcowym przystanku,
bo nie wiadomo nic wierszodziejowi
o relacjach z obcych, ust:
gdzieś niemożliwe zostało
możliwym.