Piszę te słowa pod wrażeniem dopiero co przeprowadzonego w Sejmie głosowania. Rząd, premier, partia rządząca – otrzymali, czego było im potrzeba. Pod pozorem wzmocnienia wiarygodności polskich władz na sabacie w Brukseli, sprawę przeprowadzono szybko i skutecznie.
W obozie opozycji, na tę chwilę zabrakło 10 posłów, 2 przepadło z PSL, opozycjonista indywidualny J. Godson , mając pewnie na uwadze swoją przyszłą karierę prezydenta Łodzi, także udzielił zaufania, a mniejszość niemiecka jest zawsze z władzą, bo ordung musi być. Posłowi od Palikota coś się stało; zapewne zapadł w pomroczność jasną.
Wszystek ten cyrk , niezależnie od totalnej kompromitacji obozu władzy , po odsłuchaniu taśm , pokazał nam prawdziwe oblicze polskiego parlamentaryzmu : nie ma myślenia o ojczyżnie ,jako o dobru wspólnym , nie ma myślenia o przyszłości, liczy się tylko partykularyzm i konfitury.
To głosowanie, to triumf demokratury, która wyręcza i spycha na boczny tor prawdziwą demokrację. My, świadkowie wydarzeń staliśmy się oto bezwolnymi spectatorami ; odebrano nam prawo sprzeciwu, nasz gniew i dezaprobata jest niemy.
Wina jest jednak ewidentna, z naszej pamięci nie zniknie, wytarta gumką-myszką. Można domniemywać z dużym prawdopodobieństwem, że karą będzie najniższa w zbliżających się wyborach parlamentarnych – obecność obywateli przy urnach.
Może być tak niska, że nie będzie mandatu władzy i Bruksela da nam zarząd komisaryczny, pod przewodnictwem jakiegoś miłego, roztropnego, kulturalnego Niemca, który być może – zechce rezydować na Wawelu, bo jak wiadomo, w Warszawie, po 22.00, gdy odchodzi ostatni pociąg do Krakowa , wszelkie życie publiczne zamiera, a menelom raj.
Co takiego w sobie mają panowie Sienkiewicz i Sikorski , że jeszcze chodzą prosto w świetle jupiterów lub inaczej : co mają na swojego szefa ?
Co stało się w kraju takiego, że miernotom prestiż i ochrona, a głosowi oburzenia i krytyki – już obiecany knebel ?
Gadać hadko , co.