Moje przygody z urządzeniem mobilnym typu kombajn (nie bizon łączącym w sobie funkcje telefonu, palmtopa i telefonu wi-fi i jeszcze aparatu fotograficznego.
Kilka lat temu wygrałem w konkursie Inteligo palmtopa Compaq, przez długi czas używałem go głównie jako kalendarz spotkań. Upadł mi kilka razy, ale dzielnie działał dopóki nie pojawiły się telefony Nokia z doskonałą synchronizacją kalendarza z MS Outlook. Wówczas przestałem nosić ze sobą 2 urządzenia i wszystko miałem w jednym małym aparacie (Nokia 6021 – naprawdę świetny model, no i bez obciachowego aparatu fotograficznego). Trochę gorzej było z edycją nowych spotkań i nie można było sprawdzać maili, a i musiałem się pożegnać z bieżącymi informacjami z AvantGo (czytanie serwisów internetowych przygotowanych dla palmtopów).
Od czasu kiedy pojawił się Skype i zacząłem z niego intensywniej korzystać (głównie ze względu na wyjazdy do Kijowa) pojawiła się we mnie potrzeba zintegrowania wszystkiego w jednym urządzeniu (telefon, skype przez wi-fi, kalendarz, lista kontaktów, możliwość edycji tekstu, arkusza exel, odebrania poczty, napisania krótkiego listu).
I tak stałem się posiadaczem urządzenia o wielu nazwach (MDA Vario III, Qtek 9100) czyli smartfonu, palmfonu, , albo nie wiem jeszcze jak to nazwać. Długo wybierałem i starałem się zaspokoić wszystkie moje przyszłe potrzeby. Urządzenie ma wbudowany telefon GSM, bluetooth, port podczerwieni i co najważniejsze kartę sieciową wi-fi.
Działa na systemie operacyjnym Windows Mobile 5. 0 i można na nim zainstalować Skype, Gadu-Gadu, etc.
Kupiłem go oczywiście na Allegro, na fakturkę za bardzo przyzwoitą cenę.
Pierwsze wrażenie takie sobie, z czasem pojawił się entuzjazm
Pierwszego dnia po otrzymaniu przesyłki rozpakowałem z pudełka, wygląda bardzo przyjemnie, trochę gruby, ale mając wysuwaną klawiaturę z boku trudno spodziewać się czegoś cieńszego, w sumie trochę mniejszy od tego palmtopa, którego miałem wcześniej, więc do gabarytów nie mam zastrzeżeń.
Po uruchomieniu musiałem zdjąć simlocka, bo telefon mam w Plusie, a model był sprzedawany z simlockiem Ery. Nawet szybko sobie z tym poradziłem, głównie dzięki pomocy kolegi, który takie cacko ma już od kilku miesięcy. Potem szybko zainstalowałem trochę programików: Total Commandera, Operę.
Synchronizacja z komputerem firmowym także poszła gładko, zainstalowałem ActivSync i wszystko automatycznie się zgrało.
Przyszedł czas na instalację Skype. To także poszło gładko, ale po włączeniu wi-fi i uruchomieni skype palmfon tak zwolnił swoje działanie, że nie dało się rozmawiać.
Z pomocą przyszedł mi wspomniany kolega, który ze stoickim spokojem wyjaśnił mi, że jeśli nie podkręcę procesora to skype nie będzie działać znośnie.
Znowu więc zainstalowałem kolejny programik do podkręcania procesora tym razem, a dodatkowo ma użyteczną opcję pokazywania stanu baterii i nazwy operatora GSM (taki bajer). Po podkręceniu procesora wszystko zaczęło działać wspaniale. Rozmowy się nie rwały i mogłem chodzić po mieszkaniu z telefonem przy uchu i rozkoszować się darmową rozmową przez skype – rewelacja.
Mój entuzjazm przygasł zupełnie, gdy okazało się, że stan baterii z wieczornego poziomu 75% spadł do 4% o siódmej rano dnia następnego, a wyłączyłem przecież kartę wi-fi.
Po całym dniu poszukiwań okazało się, że klikając w ustawieniach włączyłem port na podczerwień, który to był sprawcą takiego szybkiego rozładowywania się. Teraz wszystko hula jak ta la la.
Czy warto? Wystarczy policzyć.
Podsumowując pod 3 dniach walki z konfiguracją udało mi się doprowadzić palmfon do stanu używalności i teraz będąc w Kijowie mogę swobodnie zadzwonić do taty do Polski bez pojawiania się w głowie licznika bijących złotówek i pogadać o wszystkim. (10 minut rozmowy kosztuje przez skype 70 groszy (na stacjonarny), a w roamingu nie mniej niż 45 zł, a nawet 80 zł). Teraz jeszcze spróbuje obejrzeć na tym jakiś film, na którym jeszcze nie byłem
.