Larmo roku 2014


środa 31/12/2014

Już dawno nie było w mediach reklamy, która z taką intensywnością wbijałaby się w uszy bogu ducha winnych odbiorców, jak i z tak drastyczną namiętnością przenikała najdalsze zakątki ich umysłów.
Już dawno nie było reklamy, która niczym migrena długą szpilą przeszywałaby pragnące jedynie spokoju komórki mózgowe lub tłukłaby je dźwiękiem z samego rana, niczym uciążliwi sąsiedzi, tłukący o 7 rano kotlety na niedzielny obiad.

Pod względem intensywności, znienawidzenia, do bólu wręcz dotkliwości czy zawartości czynnika agresjogennego firma Media Expert przeszła samą siebie. Tegoroczna kampania z udziałem Eweliny Lisowskiej realizowana jest w taki sposób, iż można odnieść wrażenie, że niczym cyklon B rozpylają ją zewsząd przez głośniki w całej Polsce, ze wszelkich emitujących dźwięki urządzeń, i dźwięk po dźwięku wbijają ją w nasze myśli niczym serię z karabinu maszynowego, siejąc w naszych głowach niemal takie samo spustoszenie.

Już dawno nie było w mediach tak wrzeszczącej reklamy, by na okres świąteczny przygotowano jej wersję „light”, bo chyba samym zainteresowanym głupio było emitować tak hałaśliwy oryginał. Już dawno nie było tak hałaśliwego przekazu, który zamiast zostać dobrze zapamiętanym wywoływał efekt zatykania uszu rękami i zdezorientowanego miotania się na wszystkie strony w poszukiwaniu pilota, by uciszyć tę wściekłą fonię.

Już dawno nie było reklamy, która tłukłaby w dzwony głośniej niż sam dzwonnik z Notre Dame i huczała głośniej niż ksiądz z kościelnej ambony.
Jak się okazało nawet golizna Dody w poprzedniej odsłonie kampanii nie wywołała tyle kontrowersji, ile oburzenia z powodu nadmiaru decybeli i nadmiernej częstotliwości emisji wywołała wokalna wersja z Lisowską.

Kilka lat temu głośnym tematem stała się kwestia dużej dysproporcji pomiędzy głośnością stosowaną w programach telewizyjnych czy audycjach radiowych a tym, co występowało między nimi i w ich trakcie, czyli głośnością reklam. Biorąc pod uwagę intensywność dyskusji i zdecydowanie, z jakim o tej sprawie się wypowiadano, niejeden pragnący normalności i spokoju widz i słuchacz nabrał nadziei na przełomowy krok w dobrym kierunku. Mniej więcej w tym samym czasie piętnowano też kwestię konieczności zmian i wprowadzenia regulacji związanych z wyświetlaniem reklam internetowych. Uspokoić się miały m.in. skaczące po całym ekranie bądź uciekające banery, a względem „iksa” owe reklamy zamykającego miały zostać ustalone konkretne wielkości, w jakich musiałby być wyświetlany, aby był wygodny i dostatecznie widoczny.

Z tych planów niewiele jednak wyszło, choć trzeba przyznać, że takiego szaleństwa jakie odbywało się z reklamami w internecie od tamtej pory już nie ma. Odetchnęli internauci, odetchnęły przeglądarki, nawet chyba sami właściciele tychże naznaczonych stron odetchnęli, wszak i im w czasie surfowania po falach stron nie raz pewnie takie „urozmaicenia” dały się we znaki.

W kwestii reklam telewizyjnych czy radiowych niewiele się jednak zmieniło. Następujące po programach bloki reklamowe jak ryczały tak ryczą, a odbiorcy nadal co 10-15 minut walczą z tym nieustającym rykowiskiem. Nie inaczej sprawa ma się z rodzimymi jinglami, które gdy hukną nie omieszkają wyrwać z drzemki nawet głuchego.
W tym względzie media publiczne bynajmniej nie odstają od swoich sprywatyzowanych rywali i z siłą alarmu pożarowego informują o zakończeniu danej rundy czy to Familiadowymi fanfarami czy to jinglem teleturnieju „1 z 10”.

Posługując się wyrażeniami Tadeusza Sznuka można powiedzieć, że reklamę Media Expert bez większych wątpliwości (choć z wątpliwą radością) zaliczamy do grona finalistów tegorocznej rywalizacji, a muzyczne i powtarzające się w nieskończoność hasło „Włączamy niskie ceny!” umieszczamy na liście „Larmo roku 2014”.

Przy okazji można też wspomnieć, iż bardzo zasmucającym okazał się rozwój kariery debiutującej w tejże reklamie tak zwanej piosenkarki. Smutnym z pewnością pod względem artystycznym, choć niekoniecznie smutnym pod względem kasowym.
Pocieszającym jest natomiast fakt, że nie ucierpi na tym polska scena muzyczna, bowiem jakby nie patrzeć na pojawieniu się Lisowskiej i tak nic nie zyskała. Rozwój tej wokalno-reklamowej sytuacji przygnębiający winien być za to dla samej Eweliny, wszak chyba mało to budujące, że część osób za niedługo może mieć poważne problemy z przypomnieniem sobie oryginalnych słów jej piosenki, bo wciąż w głowach brzęczeć nam będzie skomercjalizowana i sprowadzona do wycinka refrenu wersja.

Na dodatek, dzięki swoim komercyjnym występkom, była uczestniczka programu „X-Factor”, która i tak nie podbiła serc jakiejś znaczącej części Polaków, bardzo szybko dorobiła się za to bardzo dużej grupy zagorzałych antyfanów, którzy w internecie już od dłuższego czasu domagają się jej zakneblowania.

Manifest jest widać na tyle ożywiony, sprawa na tyle gorąca, a ewentualne skutki biznesowe na tyle niepojące, że decydenci firmy postanowili podjąć działania zapobiegawcze, a kto wie, czy nie antykryzysowe. W końcu jeżeli po kilku tygodniach emisji co najmniej 50 000 użytkowników Facebooka ma poważne problemy żołądkowo-trawienne o fachowej medycznej nazwie „Rzygam reklamą Media Expert”, to chyba już można uznać to za kryzys.
Na Twiterze Lisowska radzi co prawda wszystkim chorującym, by wyłączyli telewizory, a niektórzy internauci tłumaczą, że:

Jednak zaniepokojona firma zapowiedziała, że planuje wprowadzić pewne zmiany i tym samym da nam odetchnąć i od siebie odpocząć. Ufff…, to jedna z całkiem optymistycznie brzmiących zapowiedzi na nadchodzący nowy rok.

Cóż, reklama jest reklamą i pewnie jeszcze nie raz poczęstowani zostaniemy tego typu „kreacjami”. Dlatego też, abstrahując od wszelkich medialnych zawirowań, w tym miejscu i w obliczu zbliżającej się północy na Nowy Rok życzę wszystkim przede wszystkim dużo, dużo spokoju. Natomiast w kontekście mediów, życzę i sobie i innym abyśmy z przyjemnością mogli wpatrywać i wsłuchiwać się w odbiorniki oraz aby te obdarzały nas jak najwartościowszymi treściami, obrazami i dźwiękami.

Korzystając z okazji pozdrawiam również markę Bosch i dziękuję za nieoczekiwany i bardzo pozytywnie zaskakujący świąteczny prezent.

A zatem Szczęśliwego Nowego Roku!

 


Moje najnowsze wpisy

 

Wojna gangu dyskontów trwa

sobota 26/08/2017

Znana polska sieć sklepów z kategorii dyskontowej obnażyła to, czego jako gatunek ludzki powinniśmy powstydzić się obnażać. Sieciówka grupy Jerónimo Martins, wprowadzając do swojej oferty…


Testy pseudointeligenckie

środa 27/07/2016

Nigdy nie znosiłam testów na inteligencję. Zastanawiam się, kto w ogóle wymyślił to ustrojstwo. Ogólnie rzecz biorąc na same testy nie ma się w sumie…


Adrian znowu kocha

niedziela 03/04/2016

Nie wiem, jakie rajstopy robi Adrian, wiem za to, że wciąż po omacku szuka drogi, by zaistnieć w pamięci przydrożnego audytorium, racząc go coraz głębiej…


Miejskie szkodniki

czwartek 25/02/2016

Sprawa lokalna, ale dość zabawna. Choć nie dla wszystkich, bo mocno podnosząca ciśnienie. I krwi i atmosferyczne. Jako że kilka lat temu rozpoczęła się długo…


Open-trash – oddadzą ludziom śmieci

poniedziałek 18/05/2015

Open-trash – oddadzą ludziom śmieci Kości zostały rzucone, kosze zostaną otwarte. W sejmie trwają prace nad ustawą, która obligować będzie właścicieli sklepów wielkopowierzchniowych do przekazywania…


„Konkubinat to grzech”

sobota 21/03/2015

Mogłabym powiedzieć: Wsadź kij w mrowisko, a nożyce się odezwą. Gdy w zeszłym tygodniu wracałam do domu mój wzrok, chcąc nie chcąc, (w)padł na wielką…


Sezon Ogórkowy

piątek 16/01/2015

W tym roku sezon ogórkowy rozpoczął się wyjątkowo wcześnie. Na niebie nie zdążyły pojawić się jeszcze pierwsze solidne promienie słońca, a już co poniektóre niesforne…


Wyborcze uroki…

wtorek 18/11/2014

Już niedługo „święta, święta i po świętach”, ale póki co „kampania, kampania i po… wyborach”. Umizgiwali się biedni kandydaci, robili co mogli, a gdyby mogli…


Jak wkurzyć klienta

czwartek 23/10/2014

Stwierdzenie, że „klient nasz Pan” już dawno można wsadzić między książki, a najlepiej między bajki dla dzieci, traktujące o cudownym świecie, gdzie dobro zawsze zwycięża…


Strach się bać

czwartek 02/10/2014

Straszenie innych to rzecz bardzo przyjemna i przyzna to chyba każdy, kto miał sposobność tej przyjemności zakosztować. Wystarczy dobry moment, chwila czyjegoś zamyślenia lub nieuwagi…