Białe, bielsze i najbielsze…


wtorek 26/12/2017

Zima to czas, który lubią dzieci. Śnieg. Mróz. Szaleństwo. Śnieg padał i padał. Mróz malował okna tak, że siedzieliśmy z nosami przyklejonymi do szyby popadając w nieustający zachwyt dla gwiazd, kwiatów, liści a czasami kształtów takich, które nie znajdowały pierwowzoru w otoczeniu. Spełniały się nasze pragnienia. Ranek wstawał, budząc nadzieję na pierwszy w roku kontakt ze skrzącym niczym tysiące diamentów białym puchem. Wychodziłam z domu. Czar rósł z każdym krokiem. Śnieg pod butami odwzajemniał mój zachwyt dźwięcznym chrumkaniem, skrzypieniem. Wysokimi tunelami przemykały czapki z pomponami i bez; niektóre podskakiwały i nagle znikały, by po chwili z takim samym impetem sięgać nieba…
Sobotnie popołudnia i niedziele były czasem, gdy ojciec wyruszał ze mną na górkę. Ciągnął sanki, na których za chwilę miałam zjeżdżać sama , samiuteńka. Tylko ojciec, biegł wówczas za mną przez chwilę, przypominał a to o lewej nodze, a to o prawej. Górka ta w latach sześćdziesiątych była poligonem do zabaw i wszelakich uciech. Była miejscem zapomnianym i opuszczonym, co nam, dzieciarni wszelakiego autoramentu, przypadło do gustu. Później miejscem na sankach dzieliłam się z bratem. Byłam ważna. Troską obejmowałam nie tylko siebie, ale i małego brzdąca, który z zachwytu wytrzeszczał i tak już duże oczy. Tato chodził z nami coraz rzadziej. Do domu wracaliśmy radośni z buraczanymi wypiekami na policzkach. A na spodniach, na dole przy nogawkach kilkadziesiąt zmrożonych kulek wisiało i było dowodem naszego szaleństwa na śniegu i mrozie…
Gdy lat przybywało, zmieniały się potrzeby i zainteresowania. Wreszcie któregoś Bożego Narodzenia stałam się szczęśliwą posiadaczką figurówek. Bieluteńka skóra pięknych trzewików i podwójne ostrza jak brzytwa, między nimi widniał płytki rowek. Figurówki musiały wzbudzać zazdrość i tak też było. Miejscem, gdzie popisywali się wszyscy swoimi umiejętnościami i sprzętem, było jezioro Trzesiecko, jego dobrze zamarznięta tafla. Tam właśnie, na wysokości ogólniaka, gromadziła się elita ówczesnej młodzieży naszego miasta. Niemało nas było. Zawieraliśmy znajomości, sympatie. Niektóre przetrwały do dziś.


Moje najnowsze wpisy

 

tożsamość

wtorek 29/11/2022

"Chociaż wrzące piekło Dla mnie tylko lodem*" Wstaję dnia trzeciego   Nie pamiętam imienia I nie mam poczucia humoru A w dziurawej kieszeni szukam Pogniecionego…


9.34

niedziela 14/03/2021

zegarek odmierza czas serce przyspiesza wiatr za oknem daje znać o sobie szyby dzwonią czy to sojusz, czy opór   niema rozmowa zakorzenia się we…


dźwiękonaśladowczo

środa 10/03/2021

  słyszałam że czas można zatrzymać w jednej sekundzie której na lekarstwo zakukał zegar wciąż się wahając   to nie takie proste wydobyć bez słowa…


poszukam wczoraj

środa 03/03/2021

    asfalt wlókł się godzinami podczas gdy sprawnie traciłam orientację czekałam   wyłuszczasz sens każdej minuty z iskrą w ciemnej źrenicy przekraczasz granice po raz…


* * *

poniedziałek 10/12/2018

Noc zaglądała łapczywie do swoich trzewi. Nie była jednak sobą zachwycona. Czarne oblicze rzadko promieniało radością. Mimo wpatrzonych w nią wielu oczu, zachwyt wzniecały tylko…


Gdy nadchodził sierpień

poniedziałek 17/09/2018

    który członkował zakrzepłe lato, wbijałam oczy w pogubione nazwy na białej kartce. Palcem zakreślałam ślepe drogi do źródła, którego epicentrum przeciekało rozpadlinami białka.…


symetria (5)

wtorek 03/04/2018

Jednostajny szelest i narastające ciepło  łakomie otulało ciało. Woda spływała strużkami wdzierając się w każde zagłębienie i pokonując liczne krągłe wypiętrzenia. Skóra otwierała pory niczym…


poniedziałek 19/03/2018

Pogoda sprzyja wspomnieniom pełnym nostalgii. Gdzieś przeczytałam, że Polacy to taki naród, który z racji położenia swojego kraju ( nie koniecznie geopolitycznego :) ), ma…


* * *

sobota 10/02/2018

- Jesteś próżna - usłyszałam. - Tak. Jestem próżna i ładna - zapomniałam mu jednak powiedzieć, że jestem także mądra. Choć zastanawiałam się, czy nie…


W OGRODZIE PĘKAŁY HAFTKI GORSETU

sobota 13/01/2018

Dni osiadają w kałużach. Wilgoć trawi ciało, Odsłaniając krawędzie bólu.   Tymczasem przyszedł rok, całkiem nowy, lecz nie stało się nic… …co byłoby nowe, poza…